Dodajmy, że według raportu przedstawionego w styczniu tego roku przez Oxfam International (zrzeszenie organizacji z różnych krajów walczących z ubóstwem), globalne nierówności społeczne są coraz drastyczniejsze. Prawie potowa zasobów świata należy do zaledwie 1% populacji. Siedmiu na dziesięciu ludzi mieszka w krajach, w których nierówność ekonomiczna wzrosła w ostatnich 30 latach. 1% najzamożniejszych zwiększył swój udział w ogólnym majątku w 24 na 26 krajów, dla których dostępne są dane z ostatnich trzech dekad. W Stanach Zjednoczonych 1% najbogatszych zagarnął 95% ze wzrostu wypracowanego po kryzysie finansowym 2009 r., podczas gdy dziewięciu na dziesięciu obywateli zubożało. W Wielkiej Brytanii pięć najzamożniejszych rodzin jest bogatszych niż 12,6 min najuboższych poddanych królowej, tworzących jedną piątą społeczeństwa.
ZGUBNE NIERÓWNOŚCI
Zdaniem autorów raportu z Uniwersytetu Maryland, możliwe są dwa scenariusze. W pierwszym może się wydawać, że globalna cywilizacja pozostaje długo na drodze zrównoważonego rozwoju, ale nawet przy umiarkowanym zużywaniu zasobów planety i ograniczeniu liczebności elit te ostatnie zwiększają konsumpcję. Doprowadzi to w końcu do głodu wśród pospólstwa i do wymierania pracowników. Ostateczną konsekwencją będzie załamanie się społeczeństwa. Należy podkreślić, że do upadku doprowadzą wyłącznie nierówności społeczne bez udziału zaburzeń klimatycznych czy katastrof naturalnych.
W drugim scenariuszu zużywanie zasobów będzie następować szybciej. Doprowadzi to do chaosu i upadku społeczności pospólstwa. Elity dzięki nagromadzonym bogactwom będą długo prosperować, ale i na nie przyjdzie kolej. Zamożne elity zawsze najpóźniej odczuwają skutki kryzysu, dlatego nie podejmują środków zaradczych, lecz prowadzą politykę business as usual (wszystko w porządku) mimo dziejącej się już katastrofy. Taki sam mechanizm i błędy elit spowodowały upadek państwa Rzymian i cywilizacji Majów.
Autorzy matematycznej analizy twierdzą, że nawet rozwój technologii nie przyniesie ocalenia, technologia bowiem powoduje wzrost eksploatacji i zużycia surowców, a także zwiększenie konsumpcji, co ostatecznie zrównoważy dobrodziejstwa wynikające z rozwoju nauki i techniki.
W obliczu tak fatalnego rozwoju wydarzeń ocalenie cywilizacji od upadku będzie bardzo trudne. Zdaniem naukowców z Maryland, czarny scenariusz nie musi jednak się ziścić. Niezbędne są zdecydowane działania - złagodzenie podziałów i nierówności społecznych, ograniczenie wzrostu światowej populacji. Ale nie trzeba dodawać, że nie jest to możliwe. Bogactwo zaślepia i ogłupia, a elity dobrowolnie nie oddadzą ani dolara. Na świecie żyje coraz więcej ludzi, miliony mieszkańców krajów rozwijających się chcą naśladować model życia społeczeństw Zachodu. Politycy zaś myślą tylko o najbliższych wyborach. Czy spotka nas więc los Hetytów i Majów? (...)