„Polityka nasza dąży niezłomnie do utorowania ludowi drogi do władzy, bo lud jest w narodzie olbrzymią większością 

i reprezentuje pracę i potęgę idealną. Kto trzyma z ludem, ten stanie obok nas do pracy, do walki, do budowania Polski! ..." 

                                                                                                                        Z przemówienia Ignacego Daszyńskiego wygłoszonego w Lublinie w dn.10.11.1918 r. 
 
                               STOWARZYSZENIE imienia IGNACEGO DASZYŃSKIEGO

Dylematy lewicy

Zygmunt Bauman/fot. Olivier Roller

[ 1 ] [ 2 ]  [ 3 ] [ 4 ] [ 5 ]  [ 6 ]  [ 7 ]  [ 8 ] [ 9 ] [ 10 ] [ 11 ] [ 12 ] [ 13 ] [ 14 ] [ 15
[ 16 ] [ 17 ] [ 18 ] [ 19 ] [ 20 ] [ 21 ] [22]   >>>  
Zygmunt Bauman


Czy przyszłość ma lewicę ?
- rozmyślania w „Kuźnicy”.

(odredagowany zapis wykładu wygłoszonego 31 marca 2012 r.   -  wybrane fragmenty) 
 
        (...) Chciałbym zastanowić się tu głośno nad tym, co się właściwie z lewicą stało, dlaczego znalazła się w tak głębokim kryzysie i jakie są szanse, że się stamtąd wydostanie. Tych kilka nieuporządkowanych refleksji to także spełnienie pewnego mojego marzenia: mówienia o tych sprawach w środowisku, które ciągle jeszcze trwa w trosce o te, co mniej apetyczne, wołające o pilną i nieustającą naprawę cechy świata – w trosce jaka sprowadziła poniektórych przynajmniej spośród tu zebranych do Kuźnicy 40 lat temu.
To prawda, że spada liczba ludzi, którzy na pytania ankieterów odpowiadają, że mają poglądy lewicowe. Nie jest to jednak najważniejszy aspekt kryzysu. Są i inne, o wiele poważniejsze. W jednym zdaniu zawarł je parę lat temu ówczesny  kanclerz niemiecki Schroeder w twierdzeniu, iż nieprawdą jest jakoby istniała „ekonomika kapitalistyczna” i „socjalistyczna”, i że jego zdaniem istnieje jeno ekonomika dobra, albo zła. Taka opinia wyraża pogląd, że w gruncie rzeczy lewica nie ma już światu nic od siebie do zakomunikowania, poza tym, że chce uczyć się od ich głosicieli zasad kapitalistycznego rynku, by wcielać je w życie sprawniej i gorliwiej niż to czynili ich projektanci i dotychczasowi praktycy (...)
        (...) Próbę odpowiedzi na pytanie co stało się z lewicą w szerokiej, globalnej skali, chciałbym przedstawić w kilku punktach.
Pierwszy z nich to refleksja na temat konsekwencji zniknięcia komunizmu z politycznej areny. Praktycznie od końca XIX wieku to komunizm właśnie ustalał „porządek dzienny” dla reszty politycznego świata. Komunizm był punktem odniesienia, na który z nadzieją lub niepokojem, ufnie lub podejrzliwie reszta świata spoglądała, z tego co zobaczyła wyciągając wnioski co jej robić należy (...)
(...) Dziś sytuacja się odwróciła o 180 stopni i cała energia tego co jeszcze z lewicy zostało skupiona jest na tym, by udowodnić, że zrobi to samo co prawica czyni wyzbywając się jedno za drugim zadań do jakich istnienie komunizmu ją zmuszało – tyle że zrobi to sprawniej... Własnego programu lewica nie ma, albo tyle go ma co kot napłakał: sprowadza się on do garstki haseł obliczonych na zażegnanie bieżącego kryzysu i wygranie najbliższych wyborów. O budowie  alternatywy dla schorzałego i nieprzyjaznego ludziom systemu społecznego nie ma mowy.
Druga sprawa, która uderzyła lewicę bardzo poważnie, to zjawisko ogólne i przez nią niezawinione, a mianowicie rozwód „mocy” i „polityki”. Jeśli „mocą” jest możliwość robienia rzeczy, to zadaniem „polityki” jest określić, jakie to rzeczy powinny być zrobione. I tylko połączenie „mocy” z „polityką” daje rezultaty i tworzy kwalifikacje po temu, by powodować realne, dalekosiężne przemiany w świecie (...)
        (...) Doszliśmy w ten sposób do trzeciego zjawiska, które możemy nazwać „kryzysem agencji” czyli takiego organu działającego, który potrafiłby skomasować rozproszone interesy, idee, ciągoty, intencje, pragnienia, marzenia i przekuć je w zdolną do zintegrowanego a skutecznego działania siłę zbiorową. Konstrukcja tak rozumianych agencji, jedynych jakie byłyby w stanie sprostać ogromowi zadań, które stoją dziś przed społeczeństwami, jeszcze się w gruncie rzeczy nie zaczęła. Zapożyczając się u Antonio Gramsciego, używam dla opisu obecnego stanu rzeczy pojęcia „interregnum” (...)
       (...) punkt czwarty, że jedną z najważniejszych przyczyn, iż rozmyślanie o modelu lepszego społeczeństwa nie jest dzisiaj w modzie i mało kto się do tego kwapi, wynika stąd, że w podświadomości ciągle tkwi stare wyobrażenie o tym, co kieruje losami świata(...)
       (...) Co więc znaczy dziś „być na lewicy”? Są dwa szeroko przyjęte, i oba złe, sposoby.    
          Jeden to zgoda na „porządek dnia” ustalany przez prawicę – z dołączeniem obietnicy, że „my to zrobimy lepiej” (...)
       (...) Drugi sposób, w jaki próbuje się konstruować lewicę, to tak zwana „tęczowa koalicja”. Zakłada się w tej koncepcji, że jeśli się zgromadzi pod jednym parasolem wszystkich niezadowolonych, bez względu na to, co im doskwiera a więc na powód ich zadowolenia, powstanie potężna siła polityczna (...)
       (...) Lewica nie ma dziś niestety śmiałości powiedzieć otwarcie swym współobywatelom, w tym także i własnemu elektoratowi, że stoją oni jak i cała reszta ludzkiego rodu przed zadaniem powtórzenia wielkiego dokonania naszych przodków z ery narodo-budownictwa; tyle, że dokonać im jego przyjdzie na nieporównanie większą, bo planetarnie-ludzkościową, skalę. Brak jej cnót odwagi, uporu, i niewiędnącej nadziei, w które to cnoty jej przodkowie, na szczęście dla nich i reszty ludzkości, wyposażeni byli wbród (...  )
       (...)Na zakończenie osobista refleksja.
          Chwilami czuję się tak, jak  musieli się czuć pierwsi socjaliści z XIX wieku. Byli w drobnej mniejszości, na marginesie politycznego życia, o wygrywaniu wyborów, a często-gęsto i o samym udziale w wyborach, nie mieli co marzyć; co rozważniejsi wśród nich stawiali na „pracę u podstaw” do której zakasując rękawy z energią się zabierali - na oświatę i propagandę, budzenie sumień i niekończące się debaty z pospolitym rozsądkiem, jak i przez budowanie gdzie i jak się da kolejnych przyczółków mostowych dla przyszłości (...). 
[ 1 ] [ 2 ] [ 3 ] [ 4 ] [ 5 ] [ 6 ]  [ 7 ]  [ 8 ] [ 9 ] [ 10 ] [ 11 ] [ 12 ] [ 13 ] [ 14 ] [ 15 ] [ 16 ] [ 17 ] [ 18 ] [ 19 ]  >>>  

[ 2 ]  >>>    
Jerzy Hutek, Marek Klimczak

Kolektywizm jako alternatywa 
dla globalnego liberalizmu
(maj 2012 r.)

Kiedy większość twierdzi, że nie ma innej drogi niż globalny kapitalizm, warto zadać sobie pytanie: czy aby na pewno innego wyjścia nie ma? Pytanie jest tym bardziej zasadne, że w dziejach ludzkości najczęściej większość nie miała racji.
         Aby zastanowić się nad możliwością alternatywy dla globalizmu musimy go jednak najpierw zrozumieć. (...)


"Dylematy lewicy"     to aktualnie ważne dla socjalistów i innych ludzi lewicy wypowiedzi, teksty, eseje, wykłady o bieżącej tematyce społeczno-politycznej i filozoficzno-ekonomicznej - to materiały pobudzjące do twórczej dyskusji i głębszych ideowych przemyśleń.

Publikowane w "Dylematach" wybrane   fragmenty tekstów 
można w całości   pobrać w postaci plików:

Pobierz pliki:

Marek Klimczak 
- ekonomista, b. wiceprezydent Łodzi, przewodniczący ZW Stowarzyszenia “Pokolenia” 
w Łodzi.
Jerzy Hutek 
– reżyser, b. dyrektor  Teatru Nowego, członek Stowarzyszenia „Pokolenia„ 
w Łodzi.
Kreator stron - łatwe tworzenie stron WWW