Swoje wystąpienie Daszyński zakończył słowami, na które nader krytycznie zareagowały kręgi zachowawcze. Nie zaakceptował ich także Józef Piłsudski. Słowa te brzmiały następująco: „Polityka nasza dąży niezłomnie do utorowania ludowi drogi do władzy, bo lud jest w narodzie olbrzymią większością i reprezentuje pracę i potęgę idealną”.
Uwolnienie Piłsudskiego z Magdeburga i jego przyjazd do Warszawy gruntownie zmienił bieg wydarzeń w rezultacie przejęcia przez niego władzy od Rady Regencyjnej. Spotkanie premiera Rządu Ludowego z Komendantem w Warszawie doprowadziło do dymisji gabinetu Daszyńskiego, tym bardziej że Rydz-Śmigły oddał się – jako karny legionista – do dyspozycji Piłsudskiego. Nieustabilizowana sytuacja w kraju i rewolucyjne nastroje skłoniły jednak Komendanta do powierzenia Daszyńskiemu 14 listopada misji utworzenia rządu. Uzasadniał, że jego długoletnia praca patriotyczna i społeczna daje gwarancje zgodnej współpracy ze wszystkimi żywiołami dążącymi do odbudowy dźwigającej się z gruzów ojczyzny. Piłsudski postawił jednak warunek, że rząd będzie miał charakter koalicyjny i nie przeprowadzi przed zwołaniem sejmu zapowiadanych reform społecznych. Warto zwrócić uwagę, że Polska Partia Socjalistyczna i Polskie Stronnictwo Ludowe „Wyzwolenie”, aż do 1937 r. świętowały odzyskanie niepodległości 7 listopada, a nie 11 tegoż miesiąca.
Pertraktacje Daszyńskiego z liderami partii i stronnictw politycznych z trzech zaborów nie doprowadziły do kompromisu i w tej sytuacji zrezygnował on z utworzenia rządu ogólnopolskiego. Zaproponował, by premierem (prezydentem) Rady Ministrów został Jędrzej Moraczewski, którego kandydaturę poparł Piłsudski i nie napotkała ona na większy opór ze strony narodowej demokracji. Gabinet Moraczewskiego ukształtował w istocie Daszyński, lecz struktura taka miała charakter przejściowy. Ostatecznie 18 listopada Komendant przyjął jego dymisję, dziękując mu, że w kraju o nierozwiniętej jeszcze kulturze życia politycznego nie zawahał się zrezygnować z osobistych ambicji dla dobra kraju. Daszyński nie przyjął, mimo propozycji, żadnych funkcji w nowoutworzonym gabinecie, który nie mógł przeprowadzić postulowanych przez rząd lubelski reform społecznych.
Niepowodzenia nie zahamowały aktywności Daszyńskiego. Bronił zdecydowanie całości terytorialnej państwa podczas kongresu czeskiej socjaldemokracji pod koniec 1918 roku w Pradze. Odrzucił, w rozmowach z prezydentem Tomaszem Masarykiem i premierem Karelem Kramařem, ich aspiracje do Śląska Cieszyńskiego powodowane nie prawem, lecz potrzebami gospodarczymi, w tym dostępem do kopalń węgla. Przystąpił do pracy nad zjednoczeniem partii socjalistycznych i rozpoczął przygotowanie do wyborów sejmowych wyznaczonych na 26 stycznia 1919 roku.
W okręgu wyborczym, z którego z sukcesem kandydował do Sejmu (powiaty krakowski, podgórski i wielicki) Polska Partia Socjalno-Demokratyczna zdobyła 46 900 głosów i 3 mandaty poselskie. Rozpoczął tym samym niezwykle intensywny okres życia, w którym w działalność parlamentarną włożył najwięcej wysiłku. Przyniosła ona Daszyńskiemu wiele satysfakcji, ale nieobce były mu chwile rozgoryczenia, zwłaszcza po maju 1926 roku. W pierwszym, po 123 latach rozbiorów, sejmie polskim przewodził klubowi poselskiemu socjalistów, liczącemu 33 posłów. Do zjednoczenia Polskiej Partii Socjalistycznej i Polskiej Partii Socjalno-Demokratycznej, co nastąpiło 26 kwietnia 1919 roku, Daszyński pełnił funkcję przewodniczącego Związku Polskich Posłów Socjalistycznych, a jego autorytet uznawały wybitne postacie tej organizacji: Bolesław Limanowski, Herman Liberman, Kazimierz Pużak, Norbert Barlicki, Herman Diamand i Jędrzej Moraczewski.
W pracy parlamentarnej Daszyński skoncentrował się na zagadnieniach decydujących o kierunkach rozwoju państwa, w którym pilnych rozstrzygnięć wymagała sytuacja społeczno-gospodarcza, układ sił politycznych, polityka zagraniczna i stosunki międzynarodowe. W swoich wystąpieniach z trybuny sejmowej uzupełniał i precyzował swoje poglądy i zadania z lubelskiego przemówienia z 10 listopada 1918 roku konieczne do zrealizowania w konsolidującym się państwie.
W zakresie stosunków międzynarodowych i polityki zagranicznej opowiedział się za ustaleniem granic Polski zgodnie z zasadą etnograficzną. Uważał, że pokój wersalski, dzielący narody na zwycięskie i pokonane, stanie się zarzewiem konfliktów. Głosił, że relacje z państwami sąsiadującymi muszą opierać się na zasadach porozumienia. Domagał się sprawiedliwych granic na zachodzie, Gdańska, Górnego i Cieszyńskiego Śląska. Uznawał, że granice na wschodzie wymagają porozumienia z rządami Litwy i Ukrainy, choć uważał, że Lwów i Wilno są miastami, które muszą znaleźć się w granicach Polski. Przestrzegał przed interwencją w Rosji i nie godził się na zbrojne przeciwstawianie się – jak mówił w Sejmie 26 marca 1919 roku – „wielkiej imperii wschodniej”.
W kwestiach społecznych domagał się sprawiedliwej reformy rolnej. Uważał, że Polska nie może zachować półfeudalnej gospodarki na wsi. Opowiadał się za nacjonalizacją wielkiego przemysłu, lecz nalegał, by proces ten był przeprowadzany stopniowo i z rozwagą. Zabrał też głos w sprawie żydowskiej oceniając, że koszmar walk rasowych i religijnych powinien należeć do bezpowrotnej przeszłości. Był inicjatorem uznania 1 maja jako oficjalnego święta pracy. Wypowiadał się także o projekcie konstytucji, która zapewniałaby równowagę władzy ustawodawczej, sądowniczej i wykonawczej, uwzględniała dążenia robotników i chłopów do sprawiedliwości społecznej.
Rok 1920 wysunął na plan pierwszy konieczność ustalenia przyczyn i sposobów rozwiązania konfliktu zbrojnego z bolszewicką Rosją. Daszyński był zwolennikiem pokojowego rozwiązania kwestii spornych, porzucenia planów wyprawy na Wschód. W przemówieniu w Sejmie 24 kwietnia 1920 roku przestrzegał przed kontynuowaniem walki z bolszewizmem, który ocenił mianem wielkiego ruchu historycznego, lecz nie aprobował metod, jakie doprowadziły go do władzy totalitarnej. Domagał się bezzwłocznie zawarcia pokoju z Rosją, rezygnacji z planów federacji z Ukrainą, choć nie wykluczał takiej koncepcji w przypadku Białorusi. Ofensywa Piłsudskiego na Kijów, rozpoczęta 25 kwietnia, przyniosła początkowo sukcesy, lecz wkrótce Armia Czerwona przeszła do kontrofensywy i na początku sierpnia dotarła pod Warszawę. Groźba utraty niepodległości doprowadziła, mimo poważnych różnic politycznych, do zespolenia wysiłków dla obrony Rzeczypospolitej. Na wniosek premiera Władysława Grabskiego (z 1 lipca) powstała Rada Obrony Państwa, która miała decydować o wszystkich sprawach związanych z prowadzeniem wojny i zawarciem pokoju. Powstał rząd koalicyjny z Wincentym Witosem jako premierem (24 lipca). Ignacy Daszyński objął w tym gabinecie stanowisko wicepremiera, (na co nalegał Piłsudski) odpowiedzialnego za propagandę zagraniczną. Gabinet Witosa, określony mianem Rządu Obrony Narodowej, pracy Daszyńskiego w znaczącym stopniu zawdzięcza opanowanie dramatycznej sytuacji. Wicepremier przygotował deklarację nowego rządu wzywającą do obrony suwerenności, przeciwstawił się ewakuacji władz ze stolicy i nastrojom defetyzmu, poparł powołanie Robotniczego Komitetu Obrony Warszawy. Był obecny 12 sierpnia w Belwederze, gdy Naczelnik Państwa składał na ręce Witosa rezygnację z tego stanowiska. Ze szczególną energią bronił Daszyński polskiej racji stanu na zachodzie Europy. Wyjaśniał Francji, Wielkiej Brytanii, Włoch i innych państw europejskich, że polscy socjaliści byli przeciwnikami wyprawy na Wschód, lecz w warunkach zagrożenia niepodległości jej obrona stała się najwyższym nakazem politycznym, moralnym i etycznym. Będąc kierownikiem Biura Propagandy Zagranicznej dążył, by placówki dyplomatyczne aktywnie działały na rzecz polskiej racji stanu, a zwłaszcza niepodważalnego prawa Rzeczypospolitej do niepodległości.
Zwycięska bitwa warszawska i doprowadzenie do podpisania (12 października 1920) umowy o rozejmie i preliminaryjnego traktatu pokojowego z bolszewicką Rosją wyznaczały koniec aktywności Daszyńskiego w rządzie koalicyjnym, który, kierowany przez ludowca i socjalistę, wypełnił swoje obowiązki, lecz nie miał możliwości przeprowadzenia reform społecznych. Wicepremier i kierownik Biura Propagandy Zagranicznej zdecydował, na wniosek Rady Naczelnej PPS, o ustąpieniu z rządu, mimo że decyzję tę odradzał mu Piłsudski argumentując, że „przeniosłoby to sprawie publicznej niepowetowaną szkodę”. Ostatecznie Daszyński podał się do dymisji 4 stycznia 1921 roku i powrócił do pracy w Sejmie, oświatowej, partyjnej i publicystycznej. Przeciwstawiał się antynarodowej polityce endecji i bronił żarliwie Piłsudskiego przed jej atakami na zwycięskiego wodza w wojnie polsko-bolszewickiej. Swoje poglądy przedstawił, 27 stycznia 1921, w opublikowanym później przemówieniu pt.: Precz z reakcją. W czasie plebiscytu na Śląsku (20 marca 1921) ukazała się broszura pióra Daszyńskiego pt.: Głosy za Polską, w której apelował o poparcie idei zespolenia Górnego Śląska z Macierzą.
Po uchwaleniu konstytucji Rzeczypospolitej (17 marca 1921) uznał, że Sejm Ustawodawczy wypełnił swoje zadanie i konieczne są nowe wybory parlamentarne. Doszło do nich 5 listopada 1922 roku, w których PPS zdobyła 41 mandatów, a Daszyński, kandydując z powodzeniem zarówno z listy państwowej, jak i okręgowej (Kraków, Chrzanów, Olkusz, Miechów) wybrał mandat z listy okręgowej, na którą głosowało 52 874 obywateli.
Przed nowym parlamentem stanęło zadanie wyboru prezydenta Rzeczypospolitej. Odbywały się one w atmosferze konfliktów w Sejmie i awantur na ulicach. Jednym z kandydatów był Ignacy Daszyński, popierany przez PPS (otrzymał 49 głosów). Po ostrej walce z prawicą prezydentem został Gabriel Narutowicz, a sejmowe kłótnie doprowadziły do burd i starć na ulicach Warszawy. Zagroziły one bezpieczeństwu posłów lewicy, w tym Bolesława Limanowskiego i Daszyńskiego. Bezczynność policji i bierność władz, mocno krytykowanych przez PPS i PSL „Wyzwolenie”, ułatwiła bojówkarzom prawicy stosowanie przemocy, co doprowadziło do zabójstwa nowo wybranego prezydenta 16 grudnia 1922 roku. Potępiając Eligiusza Niewiadomskiego, mordercę Narutowicza, Daszyński był przeciwny jego straceniu uważając, nie bez racji, że uczyni to z zabójcy męczennika (31 stycznia 1923 r. został rozstrzelany, a jego grób pokryły kwiaty i odprawiano msze za spokój duszy zamachowca).
Daszyński stanowczo przeciwstawiał się karze śmierci, domagał się jej zniesienia. Uważał ją za wyraz prymitywnej zemsty wynikającej z zacofania społeczeństwa, przejawów nacjonalizmu, braku oświaty. Dlatego, tuż po zabójstwie Narutowicza, podczas posiedzenia Rady Naczelnej PPS 21 grudnia 1922 roku, zgłosił wniosek o utworzenie Towarzystwa Uniwersytetu Robotniczego (TUR). Twierdził, że proletariat musi realizować swoje cele w sposób pokojowy. Uznał, że: „Pragnąc walkę o wyzwolenie klasy robotniczej, przeniknąć świadomością jej praw i obowiązków, aby wyzwolić robotników z ciemnoty, tej siostrzyny słabości i niewoli duchowej, Rada Naczelna postanawia założyć w najkrótszym czasie Uniwersytet Robotniczy”.
Miesiąc później, 21 stycznia 1923 roku, doszło do zebrania organizacyjnego i utworzenia Zarządu Głównego, którego przewodniczącym został Ignacy Daszyński. Funkcję tę pełnił 10 lat – do czasu znacznego pogorszenia stanu zdrowia. Do pracy w TUR przyciągnął wielu wybitnych polityków, działaczy oświatowych, w tym wybitnego pisarza Andrzeja Struga, a nawet, przez pewien czas, Tadeusza Hołówkę, mocno podporządkowanego Marszałkowi.
W latach 1923-1925 Daszyński, z uwagi na trapiącą go chorobę serca wymagającą poważnego leczenia, nie wykazywał właściwej sobie aktywności w parlamencie. Skupił się na działalności publicystycznej, lecz przede wszystkim skoncentrował się na przygotowaniu do druku Pamiętników nad którymi pracę rozpoczął w 1908 roku. Opublikowane zostały w dwóch tomach w 1925 i 1926 roku. Autor doprowadził je do czasu utworzenia rządu lubelskiego, tj. do listopada 1918 roku. Są one skarbnicą wiedzy o wydarzeniach ważnych w historii politycznej Polski i ruchu socjalistycznego. Żałować należy, że Daszyński nie zdołał ukończyć swoich wspomnień z okresu po 1918 roku, nad którymi usilnie pracował w czasie choroby.
W skomplikowanej sytuacji politycznej Polski, narastających sprzeczności społecznych i poważnych trudności gospodarczych Daszyński opublikował w listopadzie 1925 roku broszurę Wielki człowiek w Polsce. Szkic psychologiczno-polityczny, poświęconą Piłsudskiemu jako człowiekowi czynu legionowego, patriocie, wybitnemu wodzowi, twórcy niepodległej Rzeczypospolitej Polskiej, demokracie, który nigdy nie myślał o dyktaturze. Poparł Marszałka w jego rywalizacji z Romanem Dmowskim. Na jesieni 1925 roku Daszyński zaktywizował swoją działalność parlamentarną, a w listopadzie tegoż roku został wicemarszałkiem Sejmu.
Ogromnym zaskoczeniem dla „marszałka demokracji”, jak często nazywano Daszyńskiego, był zamach majowy Piłsudskiego 12 maja 1926 roku. Początkowo uznał, że jest to dobre rozwiązanie pozwalające na przezwyciężenie kryzysu i przystąpienie do demokratyzacji systemu politycznego i reform społeczno-gospodarczych. Głęboko się mylił. Przyznał się do pomyłki w broszurze z maja 1927 roku zatytułowanej W pierwszą rocznicę przewrotu majowego. Studium polityczne, choć nadal był przekonany, że Piłsudski nie dąży do wprowadzenia dyktatury wojskowej, lecz rządów silnej ręki, co prowadzi jednak do jego decydującego wpływu na władzę wykonawczą, ustawodawczą i sądowniczą. Ten ambiwalentny stosunek do polityki Komendanta wynikał ze złudzeń Daszyńskiego co do charakteru rządów sanacyjnych i jednocześnie obaw przed krwawą rewolucją i dyktaturą proletariatu.
Po zamachu majowym życie społeczno-polityczne w Polsce toczyło się według woli Piłsudskiego. Jego wpływ na prezydenta Ignacego Mościckiego sprawił, że ten 28 listopada 1927 roku rozwiązał Sejm i Senat, a także wyznaczył wybory do parlamentu na 4 marca 1928 roku i do izby wyższej na 11 marca. Kampania wyborcza do Sejmu przebiegała w atmosferze ingerencji administracji, konfliktów, awantur, niewybrednej polemiki. Głosowanie 4 marca przyniosło sukces PPS, który uzyskał 63 mandaty, a pierwszoplanowy jej polityk, Daszyński, zdobył w swoim okręgu 77 479 głosów. Związek Polskich Posłów Socjalistycznych stał się najsilniejszym klubem opozycyjnym. Bezpartyjny Blok Współpracy z Rządem (BBWR), skupiający w 444-osobowej izbie 130 posłów, nie mógł arbitralnie forsować decyzji rządowych.
Otwarcie Sejmu 27 marca 1928 roku wykazało, że Piłsudski nie zamierza liczyć się z zasadami demokracji. Dał temu dowód wprowadzając do izby policję, która usunęła z niej posłów przerywających jego przemówienie. Do ostrej rywalizacji doszło podczas wyboru marszałka Sejmu. Piłsudski i jego reprezentanci usiłowali odwieść Daszyńskiego od konkurowania z Kazimierzem Bartlem w wyborze na marszałka Sejmu. W drugiej turze głosowania kandydat Związku Polskich Posłów Socjalistycznych, wsparty przez posłów PSL „Wyzwolenie” i Stronnictwo Chłopskie wyraźnie pokonał swojego oponenta, lansowanego przez BBWR.
Daszyński starał się unikać bezpośredniej konfrontacji z Piłsudskim, lecz nie godził się na uzależnienie parlamentu od władzy wykonawczej, do czego zmierzał marszałek Polski. Jego bezceremonialne, pełne gróźb, zniewag i pomówień ataki na Sejm i posłów zmuszały Daszyńskiego do obrony. Nigdy jednak w polemice nie zniżał się do poziomu swoich przeciwników politycznych, bronił powagi parlamentu, godności i immunitetu posłów. Do ostrego starcia doszło, gdy Sejm usiłował postawić przed Trybunałem Stanu ministra skarbu Gabriela Czechowicza, który zapewne za wiedzą i przyzwoleniem Piłsudskiego jako premiera, sfinansował kampanię wyborczą BBWR z budżetu państwa. Było to działanie dalekie od zasad „sanacji moralnej”, głoszonej przez piłsudczyków. Daszyński przekonywał, że „...w żywym społeczeństwie nie ma próżni, którą by zapełniła dopiero wola jednego, choćby najgenialniejszego człowieka”. Ta czytelna i oczywista aluzja do autorytarnej wszechwładzy Marszałka oznacza, iż poglądy tych dwóch wybitnych i zasłużonych dla Rzeczypospolitej polityków są nie do pogodzenia i nie łączy ich już dawna przyjaźń, sympatia i wyrozumiałość.
Mimo zaostrzenia się konfliktu z Marszałkiem Polski, Ignacy Daszyński bronił na arenie międzynarodowej dobrego imienia kraju. Podczas pobytu w Paryżu wziął udział w odsłonięciu 28 kwietnia 1929 roku pomnika Adama Mickiewicza i wygłosił przemówienie, w którym podkreślił znaczenie przyjaźni polsko-francuskiej. Odnowił też kontakty z przedstawicielami II Międzynarodówki. Na jego zaproszenie wizytę w Polsce złożyli 17 czerwca tegoż roku przewodniczący Komitetu Wykonawczego tej organizacji Emile Vandervelde, przewodniczący Reichstagu Rzeszy Niemieckiej Paul Loebe oraz przedstawiciel Labour Party oraz Socjaldemokratycznej Partii Pracy Łotwy.
Całkowite zerwanie między nimi nastąpiło 31 października 1929 roku. Tuż przed otwarciem obrad Sejmu doszło do konfrontacji, gdy Piłsudski razem z gen. Felicjanem Sławojem-Składkowskim i szefem gabinetu ministra spraw wojskowych płk Józefem Beckiem, w obecności zgromadzonych i uzbrojonych ok. 100-120 oficerów brutalnie naciskał, by Daszyński bez zwłoki otworzył obrady parlamentu. Nie uzyskawszy aprobaty „pierwszy człowiek w Polsce” stracił nad sobą panowanie i przed odejściem wykrzyknął do marszałka Sejmu, że jest durniem, a jego urzędnicy fagasami.
Obrady Sejmu zostały odwołane. Próba zażegnania konfliktu nie powiodła się, bo Daszyński nie wyraził zgody na spotkanie z Piłsudskim na Zamku Królewskim na zaproszenie prezydenta Mościckiego. Uznał, że z Marszałkiem nie będzie rozmawiał poza Sejmem. Postawa Daszyńskiego w czasie awantury w Sejmie i obrona przez niego demokracji i państwa prawa zyskała mu uznanie zagranicą, zwłaszcza międzynarodowej lewicy parlamentarnej. Nie miało to jednak żadnego wpływu na politykę wewnętrzną Rzeczypospolitej i złagodzenie systemu autorytarnego. Obrady Sejmu, zwołane na 5 listopada 1929 roku, zostały najpierw przez prezydenta odroczone na 30 dni. Pod koniec marca parlament zebrał się, aby ostatecznie rozstrzygnąć sprawę Czechowicza, do czego – jak wiadomo – nie doszło. Wniosek Daszyńskiego z 9 maja o zwołanie sesji nadzwyczajnej nie uzyskał aprobaty prezydenta, który z dniem 30 sierpnia rozwiązał i Sejm, i Senat. Sprzeciw przeciwko autorytarnym rządom sanacji mógł być realizowany tylko na drodze pozaparlamentarnej, co z kolei podważało monopol władzy obozu piłsudczykowskiego. Gdy zmarginalizowana opozycja, znana pod nazwą Centrolewu, usiłowała tę władzę osłabić, to w nocy z 9 na 10 września 1930 roku policja aresztowała i wtrąciła do więzień 84 byłych posłów i senatorów, wśród których w twierdzy w Brześciu znaleźli się socjaliści na czele z Hermanem Libermanem, Norbertem Barlickim, ludowcy z Wincentym Wiotosem i Władysławem Kiernikiem. Listę przywódców opozycji osadzonych w Brześciu zatwierdził sam Piłsudski.
Sparaliżowana represjami i nakazami administracyjnymi opozycja nie miała szans przeciwstawienia się woli Marszałka i polityce rządu. Wykazywały to wybory do Sejmu i Senatu, wyznaczone na 16 i 23 listopada 1930 roku. Wziął w nich udział także Daszyński, który został wybrany w okręgu Kraków-miasto. Centrolew zdobył tylko 17,7% głosów, podczas gdy BBWR aż 46,8% i mimo braku większości uzyskał 55,6% mandatów poselskich. Droga do ograniczania swobód obywatelskich została otwarta. Tylko w roku 1932 na mocy dekretu z 23 sierpnia zniesiono niezależność sądów, a ustawa o stowarzyszeniach z 27 października umożliwiała rozwiązanie każdej organizacji pozarządowej ze względu na bezpieczeństwo państwa. Ustawa o szkołach akademickich z 15 marca 1933 roku ograniczyła ich autonomię. Z kolei ustawa z 23 marca tegoż roku dawała prawo władzom Rzeczypospolitej do ingerencji w działalność samorządu terytorialnego. Proces deptania swobód demokratycznych nabierał rozmachu, czego dowodem było utworzenie na mocy dekretu z 19 sierpnia 1934 r. obozu odosobnienia dla więźniów politycznych w Berezie Kartuskiej.
Schorowany Daszyński zaprzestał aktywnej działalności w Sejmie, ograniczył też pracę partyjną i prawie zaniechał publicystyki. Nie mógł przemawiać z uwagi na utratę głosu. Podjął długotrwałą kurację w Domu Zdrowia w Bystrej Śląskiej, w którym zmarł 31 października 1936 roku. Został pochowany na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie 3 listopada.
Śmierć Józefa Piłsudskiego 12 maja 1935 roku i zgon Daszyńskiego w następnym roku pozostawiły głęboki żal i smutek w społeczeństwie polskim. Odeszli z życia politycznego II Rzeczypospolitej jej twórcy, przyjaciele i pod koniec życia antagoniści. Pamięć o pierwszym Marszałku Polski jest żywa, przekazywana z pokolenia na pokolenie. Daszyński przegrał z nim rywalizację o kształt niepodległego państwa, o zakres reform społecznych, rolę sejmu i senatu, relacje między władzami: ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą. Przedmiotem większego zainteresowania są spory między Piłsudskim a Romanem Dmowskim.
Niestety postać, myśl i działalność „marszałka demokracji”, jednego z najwybitniejszych reprezentantów ruchu socjalistycznego, „polskiego Jaurès’a” (Jean Jaurès 1859-1914), zostały niemal zapomniane po II wojnie światowej. W latach Polski Ludowej poglądy Daszyńskiego traktowano jako reformistyczne, a jego krytyczny stosunek do bolszewizmu lekceważono i uważano za błędny. Po roku 1989, niepopularne i nieprzywoływane są jego koncepcje kształtowania państwa prawa i jego miejsca na arenie międzynarodowej. Był jednak i pozostał symbolem niepodległościowych i demokratycznych tradycji Polskiej Partii Socjalistycznej, które w 150 rocznicę jego urodzin i 80 rocznicę śmierci godne są nie tylko przypomnienia, lecz także uwzględnienia stosownie do realiów współczesnej rzeczywistości.