„Polityka nasza dąży niezłomnie do utorowania ludowi drogi do władzy, bo lud jest w narodzie olbrzymią większością 

i reprezentuje pracę i potęgę idealną. Kto trzyma z ludem, ten stanie obok nas do pracy, do walki, do budowania Polski! ..." 

                                                                                                                        Z przemówienia Ignacego Daszyńskiego wygłoszonego w Lublinie w dn.10.11.1918 r. 
 
                               STOWARZYSZENIE imienia IGNACEGO DASZYŃSKIEGO
Zobacz inne eseje A.Próchnika: <<< [ 1 ] [ 2 ] [ 3 ] [ 4 ] [ 5 ] [ 6 ] >>>

Adam Próchnik
POLSKA ROBOTNIKÓW I CHŁOPÓW

Z książki Adama Próchnika: "Idee i ludzie - z dziejów ruchu rewolucyjnego w Polsce"

   Auto, mknące szosą, zwolniło biegu, posunęło się jeszcze kilkaset metrów naprzód i nagle zatrzymało się. Szofer pośpiesznie wyskoczył z wozu i zaczął troskliwie oglądać maszynę, doszukując się przyczyny niespodziewanego zahamowania jazdy. Przyklęknął obok motoru. Z okna wozu wychyliła się jakaś głowa.
 — Cóż tam się stało, obywatelu? — padło pytanie — czy znowu pękła nam opona? Będzie to już bodaj czwarty raz w czasie tej przeklętej podróży.
   Szofer powstał i zbliżył się do okna. Wyraz jego twarzy nie wróżył nic dobrego. Odparł zakłopotany:
 — Tym razem jest gorzej. Opony są całe, ale za to zabrakło benzyny. Na to już nic nie poradzę. Obawiałem się tego przez cały czas. W Puławach nie udało mi się zrobić nowego zapasu. Austriacy, uciekając, wszystko z sobą zabrali.
 — Może uda się wam tu gdzieś dostać benzyny? — zapytał podróżny.
   Szofer bezradnie machnął ręką.
 — Wykluczone, panie poruczniku. — Skądby tu ludzie mogli mieć benzynę?
   Mężczyźni siedzący w aucie rozpoczęli krótką naradę. Dalsza jazda autem była niemożliwa. Postanowili wysiąść, aby rozejrzeć się w sytuacji. Najpierw zeskoczył na szosę młody człowiek w mundurze legionowym, którego szofer tytułował porucznikiem. Przytrzymał drzwiczki i czekał w postawie pełnej szacunku, aż nie wysiedli dwaj panowie. Jeden z nich był szczupłym, wysokim mężsczyzną o siwiejącej głowie, ale odważnym i pełnym energii młodzieńczej spojrzeniu. Drugi w stroju pół miejskim i pół chłopskim, o wydatnych kościach policzkowych i dużym nosie, był nie mniejszego wzrostu od swego towarzysza podróży. W aucie pozostał jeszcze jeden mężczyzna, który czynił wrażenie chorego.
 — Jak pan sądzi, panie poruczniku — zapytał pierwszy z mężczyzn — gdzie możemy się znajdować?
   Oficer rozejrzał się po okolicy.
 — Minęliśmy już Jastków, gdzie znajduje się grób legionistów, poległych w 1915 r. Sądzę, panie pośle, że jesteśmy oddaleni od Lublina nie więcej, j ak o osiem, dziewięć kilometrów.
 — Ślicznie. Możemy więc dalszą drogę odbyć piechotą.
 — Obawiam się, że to trwałoby zbyt długo — odparł oficer — panowie są w Lublinie już bardzo niecierpliwie wyczekiwani. Pułkownik Rydz-Śmigły nakazał mi największy pośpiech w sprowadzeniu panów.
 — Zresztą nie moglibyśmy tak zostawić Stapińskiego — wtrącił jeden z mężczyzn — to zderzenie ze szlabanem za Puławami dało mu się dobrze we znaki.
 — Istotnie. Jedyne więc wyjście postarać się o konie.
   Porucznik polecił zatem szoferowi skoczyć co żywiej do widniejących o kilkaset kroków domostw i za wszelką cenę zdobyć szybko konie.
   Tymczasem trzej mężczyźni spacerowali po najbliższym odcinku szosy. Oficerem był por. Janusz Olszamowski. Jego współtowarzysze byli to posłowie Ignacy Daszyński i Wincenty Witos. Porucznik opisywał właśnie z zapałem, jak odbyło się w Lublinie objęcie władzy przez legionistów, peowiaków i robotników. Nawet oddział Wehrmachtu porzucił Radę Regencyjną i podporządkował się Śmigłemu. Rodzi się Polska. Trzeba tylko, aby powstał rząd,wziął w swe ręce władzę i energicznie pokierował wszystkimi sprawami. Rada Regencyjna jest tworem okupantów i w oczach narodu jest skompromitowana. Rolę tę, twierdził porucznik, spełnić może tylko rząd robotników i chłopów.
   Witos milczał. Daszyński wypytywał, jakie poczyniono w Lublinie przygotowania dla sformowania takiego rządu. Porucznik zaczął mówić o przybyciu do Lublina przywódców stronnictw lewicowych z Warszawy i o naradach nad składem i programem nowego rządu.
 — Naturalnie — skończył, zwracając się do Daszyńskiego — że nie ma żadnych wątpliwości co do tego, że pan poseł stanie ma czele rządu.
   Witos przerwał milczenie.
 — Właściwie byłoby może lepiej rząd tymczasowy stworzyć w Krakowie. Tam mógłby on mieć szersze podstawy...
   W tym momencie jednak turkot toczących się kół przerwał rozmowę. Zbliżał się szybko zwyczajny wóz chłopski, na którym siedział szofer i naglił furmana do pośpiechu. Za chwilę wóz stanął koło samochodu.
   Daszyński i Witos siedli na ławeczce. Oficer zajął miejsce przy furmanie. Stapińskiego umieszczono na wiązce słomy z głową, opartą na kolanach Daszyńskiego. Wóz ruszył. W niespełna godzinę zadudniły pod kołami nierówne kamienie bruku lubelskiego.
   Była to popołudniowa godzina dnia 7 listopada 1918 r., gdy nędzna fura, wioząca pierwszego premiera rządu odrodzonej Polski, dotarła do swego celu.
   Podróżnym naszym przedstawił się widok niezwykły. Ulice Lublina były niesłychanie ożywione, tętniące ruchem, pełne świątecznego nastroju. Jakby w czasie powodzi wszystkimi placami i ulicami przelewała się fala ludzka, różnobarwna, podniecona, szumiąca. Robotnicy, rzemieślnicy, chłopi z okolicznych wsi, mieszczanie, żołnierze. Twarze jasne, uśmiechnięte, radosne. Wszędzie widać ludzi, ściskających sobie mocno i serdecznie dłonie lub witających się głośnymi pocałunkami. Tu i ówdzie spotyka się przemaszerowujące oddziałki żołnierzy. Biedne to było na oko wojsko. Wyszarzałe, brudne, sponiewierane w czasie długiej wojny, mundury różnych rodzajów broni i różnych armii, wśród których tu i ówdzie prześwieca kurtka cywilna, bluza robotnicza lub mundurek uczniowski. W blaskach słońca odbijają się lufy karabinów różnej wielkości i kalibru. Ale krok jest dziarski, mina u wszystkich buńczuczna, w oczach błyszczy radość i duma, a ku niebu płynie pieśń mocna, na przemiany to żołnierska, to rewolucyjna. Na ich widok ludzie wznoszą okrzyki, podrzucają do góry czapki, wtórują ich pieśni. Wszędzie radość bujna, nieokiełznana, szał entuzjazmu. Więzy niewoli zrzucone. Wolność i sprawiedliwość.
   W wielu miejscach gromadzą się liczne grupy ludzi przed wielkimi afiszami, świeżo rozlepionymi na całym mieście. Daszyński zatrzymuje wóz. Obaj z Witosem zeskakują i przyłączają się do najbliższej gromady ludzkiej, czytającej z przejęciem ogłoszenie. Jest to manifest Tymczasowego Rządu Republiki Polskiej w Lublinie. Głosi on powstanie niepodległej republiki polskiej, walkę z okupantami, zniesienie stworzonej przez nich Rady Regencyjnej, wybory do sejmu ustawodawczego, samorząd, gwarancje wolności politycznej, szerokie ustawodawstwo społeczne, ziemia dla chłopów, fabryki i kopalnie zostaną własnością społeczeństwa, wolnym narodom braterstwo. Na czele rządu stoi Ignacy Daszyński, w skład rządu wchodzą znani przywódcy chłopów, robotników, pracowników umysłowych.
   Siadają więc z powrotem na furę. Twarz Witosa jest nieprzenikniona. Daszyński jest poważny. Odczuwa wagę wielkich zagadnień, których nici znalazły się w jego ręku. Zjednoczenie całej Polski. Wypełnienie wielkiego planu. Większość kraju jest jeszcze w ręku okupantów. Na wschodzie są jeszcze setki i tysiące wojska niemieckiego, których droga powrotna prowadzi przez Polskę. W Berlinie rządzą jeszcze cesarz i generałowie. Trzeba poruszyć cały lud, wielkie masy robotników i chłopów. Tym wnioskiem kończy Daszyński swe rozważania i gotów jest podjąć ciężar, który na niego spada.
   W trzy dni potem, przed pałacem gubernatorskim, który stał się siedzibą nowego rządu, stoją nieprzeliczone tłumy robotników i chłopów z Lublina i okolicznych powiatów. Daszyński w swym gabinecie przyjmuje delegację. Oznajmia krótko:
 — Obywatele, otrzymaliśmy wiadomość, że runęła ostatnia twierdza imperializmu. Berlin stoi w ogniu rewolucji. Wilhelm II uciekł do Holandii.
   A przez otwarte okna wpadają do pokoju okrzyki, wznoszone przez wielotysięczne masy:
 — Niech żyje rząd ludowy! Niech żyje Polska robotników i chłopów!
Zobacz inne eseje A.Próchnika: <<< [ 1 ] [ 2 ] [ 3 ] [ 4 ] [ 5 ] [ 6 ] >>>
Kreator stron - łatwe tworzenie stron WWW