Ranking dobrobytu, ranking szczęśliwości, ranking zamożności… w gąszczu różnego rodzaju zestawień, opartych na różnych wskaźnikach ekonomicznych, zazwyczaj nie mamy się czym chwalić. Polska ląduje w nich na odległych pozycjach.
Są jednak również zestawienia, w których nie warto brylować. Przykładem może być opracowywany przez waszyngtoński Cato Institute indeks niedoli, który określa poziom życia mieszkańców poszczególnych krajów poprzez cztery zmienne makroekonomiczne mające wpływ na ich kondycję finansową. Wylicza się go poprzez sumę stóp inflacji, bezrobocia, oprocentowania kredytów pomniejszoną o tempo wzrostu PKB. W kraju, gdzie jest wysoka inflacja, wysokie bezrobocie, wysokie stopy procentowe i niski wzrost gospodarczy ludziom żyje się po prostu zdecydowanie gorzej niż w państwach, gdzie te zmienne zachowują się odwrotnie.
Jak wypada Polska w tym niechlubnym zestawieniu? Zajęliśmy 37. pozycję na 89 państw z indeksem niedoli na poziomie 19,8 pkt. Najbardziej na naszym wyniku ciąży stosunkowo wysoka stopa bezrobocia. To m.in. przez nią przegrywamy z takimi krajami, jak Kolumbia, Paragwaj, czy z bliższych geograficznie państw - z Bułgarią, czy Słowacją.
Wynik ten nie jest powodem do chluby, gdyż w rzeczywistości oznacza, że w 36 krajach poziom niedoli jest większy niż w Polsce. Niestety w większości, bo w aż 52 krajach panuje mniejsza niedola. Mamy więc jeszcze sporo do zrobienia, przede wszystkim przez obniżenie stopy bezrobocia, a także obniżenie dynamiki inflacji, a przede wszystkim poprzez pobudzenie wzrostu gospodarczego, który wpłynie na pozostałe zmienne. Pod względem niedoli przegrywamy również z Węgrami, krytykowanymi za politykę gospodarczą, a nawet Kazachstanem i Filipinami.
Gdzie zatem kondycja finansowa mieszkańców jest najlepsza? Czołówka zestawienia jest zdominowana przez kraje azjatyckie. Pierwszą pozycję z indeksem na poziomie 5,41 zajęła Japonia, drugie Tajwan (6,13). W krajach tych, podobnie jak w Polsce, największą bolączką pozostaje poziom bezrobocia. Na pudle zmieścił się jeszcze Singapur z indeksem 6,38.
Europa wśród państw o niskim indeksie niedoli nie jest zbyt licznie reprezentowana. Pierwszy kraj ze Starego Kontynentu znalazł się dopiero na 10. pozycji. To Norwegia z indeksem na poziomie 8,75, za którą znalazły się kolejno Austria, Niemcy i Dania.
Na przeciwległym biegunie zestawienia, wśród państw o najwyższym poziomie niedoli znalazła się Wenezuela (wskaźnik 79,4). Największą zmorą w tym państwie jest wysoka inflacja, która wyniosła 56,2 proc. na koniec 2013 r.
Pomysłodawcą indeksu niedoli (misery index) jest Robert Barro, harwardzki profesor ekonomii, który opracował tą metodę dla USA. Później Steve Hanke z Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa zmodyfikował indeks Barro rozszerzając go o stopę oprocentowania kredytów i pomniejszając o wzrost PKB per capita. Zmodyfikowany indeks został zastosowany do wielu krajów w oparciu o makroekonomiczne dane zgromadzone przez EIU (Economist Inteligence Unit).