Łódź drugiej połowy XIX w. to miasto symbol złożonych procesów nabierających rozpędu w całej Europie. W tej prowincjonalnej mieścinie, leżącej na zachodnich rubieżach Imperium Rosyjskiego, w 1821 r. powstała osada przemysłowa. Industrializacja przebiegała tu początkowo powoli, w 1842 r. rodzący się ośrodek przemysłu włókienniczego liczył 20 tys. mieszkańców. W 1877 r. ich liczba wzrosła do 50 tys., by w ciągu kolejnego ćwierćwiecza eksplodować do blisko 400 tys. Polski Manchester był najszybciej rozwijającym się miastem europejskim, stając się jednocześnie najważniejszym ośrodkiem przemysłowym Królestwa Polskiego.
Miasto niczym moloch żywiło swój rozwój mieszkańcami bliższych i dalszych wsi, szukającymi w fabrycznym zatrudnieniu poprawy losu. Chaotycznie rozrastający się ośrodek z setkami dymiących kominów przypominał piekło, jednak życie w nim i zatrudnienie w przemyśle oznaczało postęp w porównaniu z bytem wiejskim. Przybywający do Łodzi chłopi stawali się z dnia na dzień nie tylko robotnikami, lecz także członkami społeczeństwa masowego i uczestnikami masowej, komercyjnej kultury. Jej wyrazem stało się uruchomione w 1899 r. kino, pierwszy taki obiekt na ziemiach polskich.
Choć Łódź rozwijała się najszybciej, industrializacja objęła także inne rejony Królestwa Polskiego. Licząca na początku XX w. 800 tys. mieszkańców Warszawa stała się drugim ośrodkiem przemysłowym, za nią Zagłębie Dąbrowskie i mniejsze lokalizacje: Częstochowa, Zgierz, Tomaszów. Wraz z fabrykami krzepła i nabierała znaczenia nowa siła – klasa robotnicza, licząca na początku XX w. ok. 350 tys. osób. W samej Łodzi – blisko 100 tys.
To, co działo się na terenach Królestwa Polskiego, było z kolei tylko fragmentem rozwoju przemysłowego kapitalizmu w drugiej połowie XIX w. i modernizacji, jaka objęła świat od Japonii, przez Rosję i Europę, po Stany Zjednoczone. Jednocześnie jednak obowiązywał ład geopolityczny ustanowiony podczas kongresu wiedeńskiego w 1815 r., w innej jeszcze zupełnie epoce (po wojnach napoleońskich; m.in. utworzono wówczas Królestwo Polskie pod berłem carów – stąd popularna nazwa Kongresówka). Imperium Rosyjskie było szczególnym przypadkiem – obowiązujący w nim porządek polityczno-społeczny, oparty na instytucji samodzierżawia, przez swą skrajną zachowawczość nie potrafił reagować na zmieniającą się rzeczywistość społeczną inaczej niż przez eskalację kontroli i opresji. (...)
System rosyjskiego samodzierżawia nie był zdolny, ani gotowy do politycznej modernizacji. Jego zachowawczość paradoksalnie jednak sprzyjała industrializacji – kraj, w którym społeczeństwo było de facto pozbawione jakichkolwiek praw politycznych i możliwości organizacji w autonomiczne struktury, stał się dobrym celem inwestycji przemysłowych, bo zapewniały one wysoki zwrot. Pracownicy pozbawieni legalnych możliwości protestu i zrzeszania się stawali się doskonałym obiektem wyzysku. Analizy dochodów robotników łódzkich na początku XX w. pokazują, że wynagrodzenie za pracę ledwo wystarczało na zaspokojenie elementarnych potrzeb żywieniowych. Dopiero praca wszystkich członków rodziny, z dziećmi włącznie, umożliwiała zaspokojenie podstawowych potrzeb. Cała nadwyżka trafiała w ręce kapitalistów, którzy uzyskiwali w Łodzi niespotykane w innych miejscach Europy możliwości akumulacji kapitału.
Peryferyjny model rozwoju gospodarczego w Imperium Rosyjskim na przełomie XIX i XX stulecia musiał prowadzić do coraz większych napięć społecznych. Od 1902 r. zaczęły wybuchać strajki w Rostowie nad Donem, w Petersburgu, na Zakaukaziu – angażujące dziesiątki tysięcy robotników i pokazujące ich rosnącą siłę. 10 lutego 1904 r., po japońskim ataku na Port Artur, Rosja wypowiedziała wojnę Japonii. Petersburskim elitom politycznym wydawało się, że dostały świetny prezent – małą, łatwą wojnę, która pozwoli przekierować społeczne emocje w stronę patriotycznego uniesienia. Konflikt okazał się jednak pasmem katastrof, które ujawniły anachronizm Imperium Rosyjskiego nie tylko w wymiarze politycznym, ale także militarnym. (...)
Anachronizm polskiej kultury przełomu XIX i XX w. wytknął z całą mocą Stanisław Brzozowski, zmarły przedwcześnie w wieku 33 lat genialny myśliciel sprawy polskiej i społecznej. Rewolucja 1905 r. to dla niego punkt zwrotny, moment dziejowy, w którym naród polski ujawnił się w nowym społecznym kształcie, domagającym się nowego opisania i ujęcia w nowe, adekwatne do ujawnionej podmiotowości ramy symboliczne. O ile jeszcze w XVI czy XVII w. siłą napędową historii i kultury był szlachcic, o tyle rewolucja wyniosła nowego głównego aktora – robotnika. To on poprzez pracę stwarza rzeczywistość. Fenomen pracy stał się głównym zagadnieniem filozoficznym i praktycznym jednocześnie. A skoro tak, to również kultura musi uwzględniać to centralne umiejscowienie pracy jako najważniejszego czynnika tworzącego rzeczywistość i nadającego jej strukturę we wszystkich wymiarach.
Inspirowane rewolucją rozważania Brzozowskiego, spisane w dziele „Idee. Wstęp do filozofii dojrzałości dziejowej”, to jedna z najważniejszych propozycji opisu kształtującego się nowoczesnego świata, jaka powstała na gruncie europejskiej filozofii. Ogarnięte rewolucją polskie społeczeństwo stało się doskonałym laboratorium, w którym istniejące wcześniej tylko potencjalnie energie uruchomione m.in. przez industrializację zaczęły w przyspieszonym tempie nabierać kształtu i struktury. Proces ten w żaden sposób, o czym zresztą pisał sam Brzozowski, nie był zdeterminowany.
Robotnicy Łodzi, Warszawy, Częstochowy w większości wywodzili się ze wsi, oswajali nową dla siebie przestrzeń miast i fabryk, odwołując się zarówno do form kultury wyniesionych z rodzinnych domów, jak i tworząc nowe formy życia wspólnotowego. Jak wykazała Barbara Gołębiowska w jednym z rozdziałów zbiorowej rozprawy „Rewolucja 1905–1907. Literatura-Publicystyka-Ikonografia”, w repertuarze rewolucyjnych pieśni śpiewanych na łódzkich ulicach „Czerwony Sztandar” mieszał się z „Boże, coś Polskę”. Ówczesny przemysłowy proletariat był tworzywem, z którego dopiero w toku zarówno realnej walki, jak i pracy kulturowej miało powstać nowe społeczeństwo. (...)
Kulminacyjnym punktem rewolucji 1905 r. stało się powstanie łódzkie, które wybuchło w odpowiedzi na eskalację przemocy ze strony carskich władz. Carat reagował w ten sposób na wzmożenie rewolucyjnej aktywności w maju 1905 r. po klęsce floty bałtyckiej pod Cuszimą. W Łodzi okazją do powtarzających się wielkich demonstracji były pogrzeby robotników ginących w codziennych starciach z wojskiem. 22 czerwca na ulicach miasta stanęły barykady, 23 czerwca zastrajkowały wszystkie zakłady przemysłowe. 24 czerwca po krwawych walkach robotniczy opór został zdławiony, zginęło ok. 200 osób. Choć zryw ten wydaje się krótkim epizodem w trwającej wiele miesięcy rewolucji, odbił się głośnym echem w całym Imperium Rosyjskim jako pierwszy otwarty zbrojny zryw proletariatu przeciwko władzy.(...)
Bilans rewolucji 1905 r. jest bardzo złożony, niewątpliwie jednak zasługuje ona na miano jednego z najważniejszych wydarzeń polskiej historii. Rewolucyjny zryw przyspieszył formowanie się w Polsce nowoczesnego społeczeństwa i nowoczesnej, masowej polityki. Jednocześnie dał także wielki impuls kulturotwórczy.
Poza Brzozowskim, innym wybitnym myślicielem działającym pod wpływem rewolucji był Edward Abramowski, autor koncepcji bezkrwawej rewolucji, zmowy powszechnej przeciwko rządowi i rzeczpospolitej przyjaciół. Jego anarchosyndykalistyczny projekt odżył 75 lat później, podczas kolejnego wielkiego zrywu – rewolucji Solidarności i będącej jej częścią wizji Samorządnej Rzeczpospolitej.
Dlaczego więc wydarzenie, które zdefiniowało XX w. nie tylko w Polsce, jest zupełnie niemal nieobecne w polskiej świadomości? O pamięć o rewolucji 1905 r. walczy „Krytyka Polityczna”, organizując m.in. w Łodzi obchody rocznicy powstania. Wysiłek ten jednak ginie w konfrontacji z prawicową ofensywą, w wyniku której powstaje historia Polski na opak, z takimi absurdami, jak zawłaszczenie przez narodowców święta 11 listopada. Nie byłoby niepodległości bez zbrojnego czynu działaczy PPS i bez rewolucji 1905 r., której ówcześni narodowcy nie zdołali powstrzymać. Nie tylko zwykła przyzwoitość nakazuje pamiętać o tamtej historii, lecz także rozsądek – kryje się w niej wiele informacji umożliwiających lepsze zrozumienie nie tylko polskiego XX w., ale i dzisiejszego polskiego społeczeństwa, które znowu stoi na historycznym rozstaju.
Edwin Bendyk
Całość do pobrania w pliku obok > > >