
Fot. Krzysztof Żuczkowski
Ile kosztuje państwo opiekuńcze - rozmowa z prof. Joakimem Palmem
Przegląd 39/2012
Ludzie będą chcieli płacić wysokie podatki,
gdy dostaną coś w zamian
Rozmawia
Kuba Kapiszewski
Państwo opiekuńcze na świecie jest w ataku czy w odwrocie?
– W perspektywie światowej mamy do czynienia ze wzrostem zainteresowania państwem opiekuńczym, a związane jest to z końcem epoki neoliberalnej, do czego oczywiście przyczynił się kryzys finansowy, ale nie tylko. Neoliberalizm miał wielkie problemy z rozwiązaniem poważnych kwestii, takich jak nierówności społeczne.
Domagają się go ludzie czy to politycy dostrzegli w nim rozwiązanie wielu problemów?
– Dobre pytanie. Z jednej strony, widać wyraźnie zainteresowanie polityków tym modelem, z drugiej, widać je także u ludzi, co przejawia się w głoszonych przez nich poglądach. W obecnej formie państwo opiekuńcze może nie być postrzegane jako rozwiązanie, dlatego szuka się sposobów, jak je zreformować i przemyśleć na nowo. Przykładem jest Brazylia, która nie tylko ma doskonały wzrost gospodarczy, lecz także minimalizuje nierówności społeczne.
Oni mają to szczęście, że śpią na ropie naftowej.
– Owszem, ale ich sukces nie sprowadza się do tego, bo mają także inne surowce i dużo produkują. Przykład Brazylii wpłynął na cały region Ameryki Łacińskiej. Inne państwa podążają drogą brazylijską. To nowy start dla państwa opiekuńczego. Kryzys pokazał dobre, makroekonomiczne powody utrzymania osłon socjalnych. W krajach Europy Zachodniej nie było potrzeby uruchamiania pakietów stymulujących gospodarkę, bo działały automatyczne stabilizatory, takie jak zasiłki dla bezrobotnych, które pobudzały popyt. Kraje ze słabszymi osłonami miały większe problemy z zarządzaniem makroekonomicznym.
JAKIE KOSZTY
Może po prostu nie wszystkich stać na to, żeby sobie zafundować osłony socjalne?
– Z państwem opiekuńczym wiąże się nieporozumienie, jakoby kosztowało więcej niż jego alternatywy.
A nie kosztuje?
– Niekoniecznie. Stany Zjednoczone dotychczas nie miały publicznego ubezpieczenia zdrowotnego, a koszt opieki zdrowotnej był najwyższy na świecie. Więcej też kosztują u nich ubezpieczenie zdrowotne biednych i opieka nad starszymi.
Republikanie mówią: programy socjalne powiększają deficyt.
– Najwyższe podatki bez wątpienia są w Skandynawii. Ale to nie u nas są problemy ze zbilansowaniem budżetów. Tegoroczny budżet Szwecji ma zaplanowany deficyt na poziomie 0,3%. Na przestrzeni ostatnich kilku dekad kraje z najwyższymi podatkami to te, które mają zbilansowane budżety, a nawet nadwyżki, mimo dużych wydatków. Nieprawdą jest, że jeśli masz wielkie wydatki, będziesz miał deficyt. Kryzys grecki nie polegał na zbyt dużych wydatkach, ale na niepowodzeniu państwa w zdobyciu odpowiednich przychodów z podatków. (...)
(...) OPIEKUŃCZA SZWECJA
Jeśli dysponujecie danymi, z których wynika, że wysokie podatki dają lepsze efekty niż niskie, to skąd jeszcze ten opór przed ich wprowadzeniem? W amerykańskiej debacie np. cięcia podatków wciąż są słowem kluczem Republikanów.
– W Szwecji mieliśmy bardzo amerykańską debatę na ten temat w latach 80. i 90., ale od tego czasu wielu naszych polityków otrzeźwiało. Zrozumieli, jak te rzeczy działają. To nie znaczy, że nie różnią się w poglądach. Centroprawicy udało się wprowadzić kilka typów cięć podatkowych, socjaldemokratom także. Trzeba zrozumieć, że pewne podatki są szkodliwe dla gospodarki, a inne nie. Wydaje mi się, że amerykańska klasa średnia nie ma poczucia, że dostaje coś w zamian. U nas ludzie to widzą. To ważny powód, dla którego w Szwecji nie ma poparcia dla obniżania podatków.
A jakie pan płaci podatki?
– Ok. 46%.
Znacznie więcej niż Mitt Romney.
– (Śmiech) Wysokie podatki to też kwestia informacji: jakie płacisz podatki? Jak są wydawane? Czy powinniśmy wydać więcej na coś innego? W informacji nadzieja, że lepiej poinformowani obywatele będą chcieli utrzymać ten stan rzeczy.
Kiedy właściwie zaczęło się szwedzkie państwo opiekuńcze?
– Sam proces był oczywiście bardzo długi, ale można wyróżnić kilka momentów, kiedy trzeba było zareagować na zmiany zachodzące w społeczeństwie. Zaczęło się ponad 100 lat temu, kiedy industrializacja spowodowała, że ludzie starsi zostali na prowincji, podczas gdy ich dzieci pracowały w miastach. Pierwszy system emerytalny zaprojektowano tak, aby odpowiadał na potrzeby mieszkańców i prowincji, i miast. Podczas recesji w latach 30. wprowadzono zasiłki dla bezrobotnych oraz inne programy społeczne, które rozwijano w latach powojennych. Kiedy gospodarka z produkcji przestawiła się na usługi, także dostosowano osłony socjalne do potrzeb zarówno klasy średniej, jak i pracującej. Ponownie stało się to, kiedy kobiety zaczęły odgrywać większą rolę w gospodarce.
I za każdym razem wszystkie opcje polityczne przystawały na te rozwiązania?
– Czasami było to porozumienie, jak przy emeryturach wypłacanych przez państwo. W przypadku funduszy emerytalnych zadanie przekonania większości klasy średniej przypadło socjaldemokracji. Natomiast jeśli chodzi o politykę prorodzinną, socjaldemokraci i liberałowie musieli się targować z konserwatystami. A teraz konserwatywny premier jedzie do Wielkiej Brytanii, aby promować nasze rozwiązania z zakresu polityki rodzinnej!
Czy w dłuższej perspektywie można utrzymać państwo opiekuńcze?
– Tylko jeśli zagwarantujemy przyszłe wpływy podatkowe, co oznacza inwestycje w młodych, zapewnienie odpowiedniego klimatu ekonomicznego, żeby mogli pracować i żeby nie martwili się o dzieci. Jeśli to nam się uda, państwo opiekuńcze podtrzyma się samo.