„Polityka nasza dąży niezłomnie do utorowania ludowi drogi do władzy, bo lud jest w narodzie olbrzymią większością 

i reprezentuje pracę i potęgę idealną. Kto trzyma z ludem, ten stanie obok nas do pracy, do walki, do budowania Polski! ..." 

                                                                                                                        Z przemówienia Ignacego Daszyńskiego wygłoszonego w Lublinie w dn.10.11.1918 r. 
 
                               STOWARZYSZENIE imienia IGNACEGO DASZYŃSKIEGO

Monika Śladewska: Czciciele wielkiej Ukrainy

   Paradoksem historii jest, że zbrojne struktury Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN) odpowiedzialne za ludobójstwo 200 tys. Polaków, zlikwidowane w Polsce w 1947 r. w następstwie operacji „Wisła”, a później w Ukraińskiej Socjalistycznej Republice Radzieckiej, przetrwały na Zachodzie przykryte grubą warstwą frazeologii demokratyczno-liberalnej. By zobaczyć, jak ukraińscy faszyści współpracujący z Hitlerem przepoczwarzali się w demokratów, miłośników humanizmu, a ostatnio w opozycję demokratyczną, należy wrócić do okresu II wojny światowej.
   Pomysł odchodzenia od haseł faszystowskich, jakimi kierowała się OUN, zrodził się w głowach przywódców, gdy klęska Niemiec była już przesądzona. Przed skontaktowaniem się z aliantami zachodnimi należało zademonstrować „demokratyczność”. W sierpniu 1943 r. w rejonie Brzeżan zwołano III nadzwyczajny zjazd, przez apologetów OUN uważany za taki, który zapoczątkował demokratyzację, choć w rzeczywistości było to posunięcie taktyczne. W tym czasie bestialskie mordy dokonywane przez tzw. UPA na Wołyniu i Polesiu osiągnęły apogeum, trwały przygotowania do „usunięcia” obcego elementu w Małopolsce Wschodniej, obowiązywał rozkaz, który wydał zastępca Stepana Bandery Mykoła Łebed: „Zaszczepiać wśród ludzi nienawiść do Lachów i niszczyć ich przy każdym spotkaniu”. O uchwale podjętej na tym zjeździe Roman Kryczewśkyj pisał: „Przejście OUN na pozycje demokracji popierali oni tylko w sensie manewru taktycznego, podyktowanego szczególnymi okolicznościami” (Wiktor Poliszczuk, „Dowody zbrodni OUN i UPA”, Toronto 2000, s. 508).

RZĄD BEZ ZIEMI

   Natarcie 1. Frontu Ukraińskiego w kierunku Lwowa rozpoczęło się 14 lipca 1944 r. Urzędujący prowidnyk Łebed, w okresie II RP przeszkolony przez wojskowy wywiad niemiecki, był świadomy, że z przedstawicielami ruchu faszystowskiego na Zachodzie nikt rozmawiać nie będzie, a sprawa szukania miejsc, gdzie można by przetrwać, zrobiła się już paląca. W końcu lipca 1944 r. OUN-B utworzyła zatem tzw. Ukraińską Główną Radę Wyzwoleńczą (UHWR) pozorującą demokratyczność, powołano „rząd”, na czele którego stanął Roman Szuchewycz – głównodowodzący tzw. UPA, sekretarzem generalnym ds. zagranicznych został Łebed, jego pomocnikiem w negocjacjach z aliantami był doktor teologii ks. Iwan Hrynioch, za zasługi na rzecz Niemiec odznaczony Krzyżem Żelaznym. Nowo powołany twór miał się składać z przedstawicieli różnych ugrupowań politycznych, de facto, jak pisze Wiktor Poliszczuk, była to zakamuflowana struktura OUN-B. O prawdziwym obliczu UHWR w 1947 r. pisał melnykowski organ w USA: „Ażeby odpowiednio usprawiedliwić swoje bandyckie uczynki, dywersanci stworzyli groteskową UHWR, swoisty rząd bez terytorium, bez ziemi, a i w ogóle bez żadnych prerogatyw do tego, aby nazywać się rządem” (Wiktor Poliszczuk, „Dowody zbrodni OUN i UPA”, s. 565).
   Trasa ucieczki działaczy OUN (poza Szuchewyczem) wiodła przez Czechosłowację i Austrię do amerykańskiej strefy okupacyjnej. Pierwszy przed wymiarem sprawiedliwości uciekał Łebed – organizator rzezi kresowych Polaków, zwierzchnik Służby Bezpeky, z rąk której zginęło wiele tysięcy Ukraińców. Łebed schronił się w Rzymie w klasztorze Bazylianów. Bandera, przetrzymywany przez Niemców na specjalnych warunkach w obozie Sachsenhausen, został zwolniony we wrześniu 1944 r., zdążył jeszcze przyjechać do Krakowa, gdzie wydawał instrukcje dywersantom przerzucanym na zaplecze frontu. W styczniu 1945 r. front wschodni rozpoczął operację Wisła-Odra; Bandera, Stećko i Hrynioch, będąc w dyspozycji Abwehrkommanda 302, przebywali pod Pragą, skąd przedostali się do Innsbrucku.
   Pod osłoną wojsk niemieckich ponad 230 tys. ukraińskich faszystów znalazło się na Zachodzie. 220 tys. służyło w różnych zbrojnych formacjach niemieckich. Największą jednostką była dywizja SS Galizien. Za ukraińskimi esesmanami wstawili się gen. Władysław Anders i Watykan, obywatelstwo polskie uchroniło ich przed wydaniem Związkowi Radzieckiemu. (...)
Autorka opublikowała wspomnienia „Z Kresów Wschodnich na Zachód”, w których na przykładzie dziejów swojej rodziny opisuje dramat Polaków na Wołyniu.
Kto nie z nami, ten przeciw nam

Nacjonalizm ukraiński, który w formie zorganizowanej wystąpił na terenie II Rzeczypospolitej, wykazywał cechy właściwe faszyzmowi włoskiemu i nazizmowi niemieckiemu. W literaturze jest on określany jako nacjonalizm integralny. Politolog Wiktor Poliszczuk pisał, że jego integralność polegała na tym, że działał na zasadzie ruchu wirowego: wciągał w swoją orbitę tych, którzy dawali się wciągnąć, a odrzucał tych, którzy się nie dawali. Nacjonalizm ukraiński w odróżnieniu od nacjonalizmów innych narodów jest ruchem ideologiczno-politycznym typu faszystowskiego, wyznaje zasadę: „kto nie z nami, ten przeciw nam”, w walce z innymi narodami o byt, o przestrzeń zakłada ich fizyczne wyniszczenie.
Kreator stron - łatwe tworzenie stron WWW