„Polityka nasza dąży niezłomnie do utorowania ludowi drogi do władzy, bo lud jest w narodzie olbrzymią większością 

i reprezentuje pracę i potęgę idealną. Kto trzyma z ludem, ten stanie obok nas do pracy, do walki, do budowania Polski! ..." 

                                                                                                                        Z przemówienia Ignacego Daszyńskiego wygłoszonego w Lublinie w dn.10.11.1918 r. 
 
                               STOWARZYSZENIE imienia IGNACEGO DASZYŃSKIEGO
B.Limanowski

Naród i państwo

(1906)

Z książki: "Polska myśl demokratyczna w ciągu wieków", New York 1945, s.208 - 210

   ... Najwłaściwszym byłoby, ażeby każdy naród mógł mieć własne gospodarstwo, własne domowe ognisko, własną rzeczpospolitą. Czy jednak w takim wypadku większe i bogatsze narody nie krzywdziłyby i nie wyzyskiwały mniejszych i uboższych? Jest to możliwe, a nawet wielce prawdopodobne. Ażeby temu zapobiec, musiałyby narody powołać do życia Centralną Międzynarodową Reprezentację z prawem i możnością egzekutywy, w rodzaju proponowanego przez Gladstone [1] parlamentu europejskiego. Wreszcie cóż przeszkadzałoby narodom łączyć się z sobą w jedną wspólną rzeczpospolitą, na podstawie starodawnej zasady polskiej: “wolni z wolnymi, równi z równymi” ?
      Manifest wydany z powodu kongresu słowiańskiego w Pradze w 1849 r., ma ogromną doniosłość dziejową, albowiem wypowiedział on wielką zasadę równouprawnienia narodów, bez względu na polityczną ich wielkość i potęgę. Domagał się on powszechnego kongresu nie przedstawicieli państwowych, ale przedstawicieli wszystkich ludów europejskich, w celu wyrównania i załatwienia wszystkich stosunków międzynarodowych. “Jesteśmy przekonani, — głosił on — że wolne narody łatwiej się z sobą porozumieją, niż płatni od królów i książąt dyplomaci”.
     To ostatnie zdanie może się wydawać optymistycznym. Nacjonaliści stanowczo to twierdzą. Każdy naród —- powiadają — dąży do rozszerzenia swoich posiadłości, skutkiem rozrastania się liczebnego i chęci zapewnienia sobie jak największego dobrobytu. 
     Egoizm narodowy najwyższą przedstawia zasadę. Narody przeto, które zawadzają lub przeszkadzają rozszerzeniu granic państwowych, muszą być osłabione, uzależnione, wypchnięte, zniweczone. Jak widzimy jest to polityka zaborcza, podbojowa, państwowa. I z tego względu nazwa nacjonalistów jest zwodnicza, należy ich nazywać państwowcami. Ponieważ minęły jednak te czasy, kiedy plemiona zawadzające wypychano lub mordowano, więc rozwielmożniła się polityka wynaradawiania, uznająca w państwie tylko jedną narodowość, więc opierająca się na dawnej zasadzie podbójczej: przywileju. Ażeby utrzymać to uprzywilejowane stanowisko państwowej narodowości, potrzebny jest scentralizowany, silny rząd; potrzebne są: policja, wojsko, biurokracja — słowem cały aparat dawno-państwowy. Posiłkowani przez kapitalistów i zmuszeni rachować się z rosnącą przewagą przekonań demokratycznych, nacjonaliści, czyli raczej — jak ich w Anglii nazywają — imperialiści, są gorącymi wyznawcami polityki podbojowo-kolonialnej i wyłączności narodowej, usiłując przedstawić ogromne korzyści materialne, jakie może przynieść ludowi pracującemu podobna polityka państwowa. . . .
     Socjaliści, którym chodzi o interesy całej ludności w kraju, a nie o interes uprzywilejowanej mniejszości, muszą być wrogami takiej państwowej polityki. Stojąc pod sztandarem sprawiedliwości powszechnej, są przeciwnikami egoizmu narodowego, uświęcającego przemoc, wyzysk, grabież i łupiestwo. Fortuna jest zmienna: hodie mihi, cras tibi [2] i naród dzisiaj gnębiony może stać się jutro gnębicielem. Zniesiono poddaństwo ludzi, czas jest wielki znieść poddaństwo narodów. Wszystkie narody, tak małe jak wielkie, powinny być równouprawnione. Niech się łączą w takie związki polityczne i ekonomiczne, które uważają dla siebie za najdogodniejsze i najkorzystniejsze. Powszechne głosowanie, w warunkach zupełnej wolności, powinno być prawdziwą podstawą nowego porządku. . . .
     Można oczekiwać, że skoro powszechne głosowanie stanie się podstawą polityczną w stosunkach międzypaństwowych, Europa przeobrazi się w rzeszę stanów narodowych, połączonych z sobą federalnie jak kantony szwajcarskie, ze wspólnym parlamentem dla załatwiania spraw ogólnych, z trybunałem najwyższym dla rozstrzygania sporów narodowych i z dostateczną egzekutywą wykonania postanowień i dekretów całej rzeszy, a wówczas wojna wewnętrzna w Europie stanie się zbyteczną i niemożliwą. . .
     Można przypuszczać, że jak poznikały wewnętrzne rogatki cłowe w krajach europejskich, tak też znikną i pograniczne komory w jednej zrzeszonej republikańsko-demokratycznej Europie.
     A wówczas i granice państwowe stracą swoje dawniejsze zna¬czenie i spór o nie nie będzie przybierał ostrego charakteru.
___________________
  [1] Liberalny polityk brytyjski drugiej połowy XIX w. Wielokrotny premier W. Brytanii.
  [2] Dziś mnie, jutro tobie.
Kreator stron - łatwe tworzenie stron WWW