Dylematy lewicy
Droga do nowego porządku
(...) Nie jest jednak naszym zadaniem analizowanie w tym miejscu źródeł i skutków neoliberalizmu w polityce gospodarczej. Do naszych celów wystarczy pozytywne stwierdzenie, że społeczeństwo będzie zmuszone wskutek postępu rewolucji przemysłowej działać wręcz odwrotnie niż zaleca neoliberalizm. Mianowicie będzie ono musiało wziąć na siebie nowy podział dochodu społecznego. Przyszłe społeczeństwo odda do dyspozycji rosnącej liczbie obywateli, którzy zechcą poświęcić się różnym zajęciom, część tego dochodu. Oznacza to koniec kapitalizmu w jego dotychczasowej postaci, co jest nieuchronnie związane z obumieraniem ludzkiej pracy w jej tradycyjnym sensie. Będzie się więc wypłacało specyficzną pomoc pieniężną. Ta koncepcja w postaci nieco uproszczonej przez innego amerykańskiego laureata Nagrody Nobla w dziedzinie nauk ekonomicznych, Tobina - określana jako „dochód podstawowy", który ma być wypłacany wszystkim obywatelom - zmieniła się w toku rozwoju w popularne dziś wśród radykalnych kręgów związkowych hasło „podstawowego dochodu bez pracy dla wszystkich”, co jest przecież dokładną odwrotnością bronionej przez neoliberałów polityki (chociaż jeden z „apostołów” neoliberalizmu, Milton Friedman, propagował konieczność wprowadzenia negative income tax - a więc wypłacania przez Skarb Państwa wszystkim obywatelom pewnej sumy stanowiącej różnicę między ich dochodem a ustaloną granicą opodatkowania).
Jak zatem nazwać ustrój społeczny, który by realizował tę nową politykę ekonomiczną? Najłatwiej dać negatywną odpowiedź na to pytanie. Na pewno nie byłaby to liberalna gospodarka wolnorynkowa, jak też prywatny kapitalizm. Omawialiśmy już przyczyny, które doprowadzą wraz z obumieraniem pracy do obumierania kapitalizmu. A teraz możemy jeszcze dodać, że ta „śmierć” nastąpi wówczas, gdy dojdzie do konieczności przeprowadzenia nowego podziału dochodu narodowego przez państwo. Tym samym państwo będzie musiało wtrącić się do sfery własności prywatnej, aby móc finansować zajęcia, na które zdecydują się liczni członkowie społeczeństwa.
Natomiast pozytywna odpowiedź na interesujące nas pytanie nie jest wcale łatwa, przede wszystkim ze względu na trudności, które dziś powstają w odniesieniu do pojęcia socjalizmu. Wiąże się to z upadkiem tak zwanego realnego socjalizmu i z historycznym doświadczeniem tego ostatniego, mianowicie z zakwestionowaniem kilku wydawałoby się fundamentalnych elementów definicji socjalizmu.
Można jednak coś powiedzieć w związku z tą kwestią. Będzie to na pewno, w odróżnieniu od ustroju prywatnego kapitalizmu, ze względu na rolę państwa jako „zarządcy rzeczami” (określenie to pochodzi od Engelsa) w pewnym sensie kolektywistyczny ustrój społeczny. Wyraz ten, który ze względu na swą historię zasłużył na szacunek, co prawda doprowadza do szału współczesnych zwolenników neoliberalizmu, musi jednak być użyty w tym miejscu, ponieważ w pełni oddaje sytuację: chodzi właśnie o to, że społeczeństwo, a nie poszczególne jednostki, poprzez swoje instytucje będzie decydowało o podstawowych problemach ekonomicznych.
Właśnie dlatego, niezależnie jak nazwiemy przyszły ustrój społeczny, stanowi on wstęp do socjalizmu, jeśli pod tym słowem rozumiemy ustrój społeczny, w którym - w sensie niekończącego się procesu - znoszony będzie wyzysk człowieka przez człowieka.
Jest to tak ogólna definicja socjalizmu, że sprawia nieomal wrażenie banału, ponieważ rezygnuje z tych istotnych elementów, co do których dzisiaj - jak już stwierdziliśmy - nie ma konsensusu. Elementy tego sporu co prawda nie są przedmiotem naszych rozważań w tym miejscu - poruszyliśmy tę kwestię już w Przedmowie - ale nie możemy ich pominąć, chociażby, by wyjaśnić, dlaczego mówimy o Nowym Socjalizmie.
W Przedmowie stwierdziliśmy wyraźnie, że fakt upadku realnego socjalizmu nie jest równoznaczny z upadkiem socjalizmu w ogóle i że taki skok myślowy obciążony jest logicznym błędem non sequitur. Podobnie rzeczy się mają z falsyfikacją kilku tez marksizmu-leninizmu, które w sposób nieuzasadniony zostały zastosowane do klasycznego marksizmu. Jest to tym bardziej pozbawione podstaw, że ten ostatni propaguje niektóre tezy wyraźnie odróżniające się od marksizmu-leninizmu (a niekiedy je wręcz mu przeciwstawia). Dlatego próby odrzucania socjalizmu w przyszłości z powołaniem się na upadek tak zwanego realnego socjalizmu są całkowicie nieuzasadnione.
Wróćmy do pytania, jaki charakter będzie miał postkapitalistyczny ustrój społeczny i jak go należy określić. Jak już stwierdziliśmy, nie będzie to zwykła kontynuacja obecnego kapitalizmu. Wręcz przeciwnie, będzie to ze względu na wyróżniające go elementy kolektywizmu nowy ustrój społeczny, a zatem moim zdaniem pewna odmiana socjalizmu. Oczywiście nie zwykła kontynuacja tak zwanego realnego socjalizmu (takie przypuszczenie jest wręcz absurdalne), ale nie będzie to również zwykła kontynuacja idei klasycznego socjalizmu Marksa i Engelsa, ponieważ na skutek zmienionej sytuacji społecznej prawie sto lat po tym, gdy te idee się zrodziły i zostały sformułowane, niektóre z nich straciły swą aktualność (jeszcze do tego wrócimy).
Będzie więc, w pewnym sensie, chodziło o nowy socjalizm, wymagający na nowo sformułowania. Ponieważ nazwa ma tylko wtórne znaczenie, można tytułem koncesji - dla tych, których „boli” dzisiejsze określenie „socjalizm” - porozumieć się co do określania przyszłego ustroju społecznego jako nowego ustroju społecznego. Oczywiście nie zwalnia nas to od odpowiedzi na pytanie, jaka droga może doprowadzić do realizacji tego nowego ustroju społecznego. Czy będzie on wynikiem czysto spontanicznego rozwoju społeczeństwa w rezultacie rewolucji przemysłowej, czy również będzie odgrywała w tym rolę jakaś określona ideologia, która by wytyczała cele dalszego rozwoju na bazie ustalonego systemu wartości.
Poruszyliśmy już tę kwestię na marginesie naszych rozważań, teraz stanęliśmy wobec konieczności rozszerzenia tej tematyki, ponieważ przechodzimy do głównego tematu naszej pracy. (...)
(…) Znaczenie chrześcijaństwa w naszej epoce polega na tym - tak jak za dawnych czasów - że wnosi ono w świadomość ludzi wartości ogólnospołeczne, które od wieków były punktem wyjścia walki prowadzonej przez społeczną lewicę. Tak było za czasów, w których te wartości mogły być społecznie internalizowane tylko przez działania ruchów społecznych, przyjmujących postać ruchów religijnych. Dotyczyło to przy tym takich wartości, jak sprawiedliwość społeczna, równość ludzi wobec prawa (co stanowiło właściwy sens każdej walki o tak zwane prawa człowieka), wolność człowieka od ucisku przez drugiego człowieka (stąd niezwykłe znaczenie encykliki „Redemptor hominis", skierowanej przeciwko alienacji obiektywnej i subiektywnej), braterstwo ludzi, głoszone już w dziesięciorgu przykazań. Te wartości chrześcijaństwo wnosi do świadomości ludzi, jeśli jest ono właściwie interpretowane. I na ich podstawie można oprzeć wiele innych wartości, mających wydźwięk polityczny, jak demokracja, współdecydowanie itd. Praktycznym tego przykładem jest działalność teologii wyzwolenia, której korzenie wyrastają na tym gruncie.
Problem internalizacji wartości mających decydujące znaczenie dla wspólnoty ludzkiej jest dzisiaj dla lewicy szczególnie ważnym zadaniem. Jak już wyżej stwierdziliśmy, wskazująca we właściwym kierunku wiara religijna może być szczególnie skuteczna pod tym względem. W naszym kręgu kulturowym odnosi się to do katolicyzmu, protestantyzmu i prawosławia. Kiedy mowa o budowie Nowego Porządku Społecznego trudno przecenić potencjał chrześcijaństwa jako siły wywierającej ogromny wpływ na ludzi. Dlatego musimy dzisiaj przekroczyć dawne ramy dialogu między lewicą a chrześcijaństwem. Dzisiaj na porządku dziennym znajduje się konkretna współpraca w walce o wspólne, choć różnie rozumiane cele. Tę całość można pojmować jako „dążenie do ekumenicznego humanizmu”, jako współpracę dwóch potężnych prądów humanistycznych naszej epoki, „autonomicznego” (a więc marksistowskiego) i „heteronomicznego”, czyli religijnego. Ta współpraca zdobywa decydujące znaczenie w walce o lepszy Nowy Porządek Społeczny.
Przejdźmy teraz do drugiego punktu naszych rozważań.
Ad b. (Jakie systemy wartości i oparte na nich ideologie będą używane w tej walce?).
Traktowaliśmy już o problemach tych sił społecznych, które w najbliższej przyszłości wkroczą na scenę polityczną, aby podjąć walkę o Nowy Porządek Społeczny. Teraz nastała chwila, by zwrócić naszą uwagę na sprawy ideologicznych narzędzi, jakimi będą one prowadzić tę walkę. Stwierdziliśmy, że na polu bitwy pojawiają się starzy, dobrze nam znani z przeszłości protagoniści, a więc stara prawica i stara lewica, chociaż w tych zmaganiach nie będą one odgrywały decydującej roli. Będą musiały ustąpić pierwsze miejsce nowym siłom, które co prawda są z nimi związane przez swoje pochodzenie, ale różnią się od swych przodków. Równocześnie z występowaniem dawnych protagonistów dojdzie również do głosu ich ideologiczna broń, a więc „ortodoksyjny” - ale w swojej tradycyjnej formie już przestarzały marksizm - jak również „ortodoksyjne” zaklęcia prawicy, która za wszelką cenę chciałaby obronić stary kapitalizm i w wyniku tego w coraz większym stopniu będzie traciła kontakt ze zmieniającą się rzeczywistością, a zatem z masami. Nie należy nie doceniać tego starego „uzbrojenia”, szczególnie w jego formie nacjonalistycznej i totalitarnej (zabarwionej zarówno na czarno, jak i na czerwono). W każdym razie przyszłość, moim zdaniem, nie do nich należy i nie one odegrają w przyszłych walkach decydującą rolę. Ze zrozumiałych względów, które w dalszych rozważaniach wyjaśnimy bliżej, w omawianych przez nas krajach centralną kwestią będzie sytuacja człowieka i oparty na tej sytuacji humanizm (wyjaśnimy dalej, co rozumiemy pod tym słowem).
Walka będzie się toczyła między humanizmem a jego przeciwnikiem - antyhumanizmem, występującym w postaci nacjonalizmu i nowej odmiany totalitaryzmu. Tu chcemy się zająć problemem humanizmu, ponieważ on decyduje o pozytywnym rozwoju społeczeństwa ku celowi, którym jest Nowy Porządek Społeczny (między innymi na podstawie dialogu i współpracy między ideologią socjalistyczną a chrześcijańską). Nie należy jednak w żadnym razie na tej podstawie wnioskować, że można zlekceważyć przeciwnika i jego w istocie antyhumanistyczną ideologię. Wręcz przeciwnie, musimy być świadomi jego siły i tych niebezpieczeństw, które mogą być wywołane przez wpływ jego ideologii na masy, szczególnie w odniesieniu do nacjonalizmu. Uwzględniając obecną sytuację i nie zapominając o kryzysie socjalizmu i o związanym z tym kryzysem, wybuchowym charakterem różnych nacjonalizmów, nie możemy nawet wykluczyć zwycięstwa tych antyhumanistycznych tendencji. Tym bardziej że stoimy przed zadaniem skoncentrowania się na celach obozu humanistycznego i wzmocnienia jego szeregów. Jest to zresztą jedyna możliwość skutecznego oporu wobec grożącej perspektywy horroru nacjonalistyczno-totalitarnego, gdyby w tych zmaganiach zwycięstwo przypadło obozowi antyhumanistycznemu. (...)