„Polityka nasza dąży niezłomnie do utorowania ludowi drogi do władzy, bo lud jest w narodzie olbrzymią większością 

i reprezentuje pracę i potęgę idealną. Kto trzyma z ludem, ten stanie obok nas do pracy, do walki, do budowania Polski! ..." 

                                                                                                                        Z przemówienia Ignacego Daszyńskiego wygłoszonego w Lublinie w dn.10.11.1918 r. 
 
                               STOWARZYSZENIE imienia IGNACEGO DASZYŃSKIEGO

BOGDAN GALWAS - Dziadersa uwagi i refleksje o PRL

Bogdan Galwas

Dziadersa uwagi i refleksje - cz. I
Dziennik_Trybuna_2021-05-19_nr_2075-2076
Miałem przekonanie, że o PRL powiedziano już wszystko. Zmieniłem to przekonanie, gdy przeczytałem w artykule znanego dziennikarza omawiającym mało udany film o Agnieszce Osieckiej, że Agnieszka kolaborowała z rządem totalitarnym i nie rozliczyła się z tego. Autor uznał to za poważny zarzut. 
     Jeszcze kilka słów wstępu. Kiedy w styczniu 1945 roku żołnierze rosyjscy weszli do mojego miasteczka na Mazowszu miałem 6 lat. Pamiętam ogólną radość, ludzie przestali bać się aresztowań, łapanek, wywózek do Niemiec i Oświęcimia. Pamiętam też stan powszechnej, trudnej do opisania dzisiaj, biedy i wyczerpania wojną. Nie brałem udziału w dyskusjach o granicach i ustroju. Wkrótce wszyscy zaczęli pracować, a ja poszedłem do szkoły. Po latach, już jako nauczycielakademicki zacząłem analizować i oceniać przebytą drogę. Zdałem sobie sprawę, jaką ogromną pracę w trudnych warunkach wykonalinasi ojcowie, a potem my.
     Ludzie, którzy w warunkach powojennych podjęli prace nad odbudową i rozbudową systemu
kształcenia mieli w pamięci jego stan w latach 30. Poziom wykształcenia społeczeństwa w porównaniu z krajami Europy był bardzo niski. Należało go znacząco podnieść rozbudowując system kształcenia, aby program uprzemysłowienia i unowocześnienia kraju został wykonany. Trzy
obszary słabości były widoczne i oczywistym była praca nad ichradykalną poprawą.
     Pierwszym obszarem było zapewnienie powszechności nauczania. Dane z „Małego rocznika statystycznego 1939” wskazują, że 6 proc. dzieci w wieku 7-10 lat, czyli 185 tys. nie podjęło edukacji szkolnej, a 330 tys. dzieci zakończyło kształcenie na poziomie 4 klas. W II RP włożono wiele wysiłku, aby objąć kształceniem podstawowym wszystkie dzieci. Należało tą pracę kontynuować i zakończyć. Jednym z pierwszych, spektakularnych działań była likwidacja analfabetyzmu, co było szczególnie poważnym zadaniem w niektórych regionach dawnej Kongresówki. Dane w Roczniku statystycznym 1962 wskazują na poczynione postępy.
W roku szkolnym 1955/56 zanotowano, że 96,8 proc. młodzieży w wieku 7-13 lat uczy się w siedmioklasowych szkołach podstawowych. Być może słynny w tamtych czasach program „1000 szkół na Tysiąclecie” zakończył prace w tym obszarze.
     Drugim obszarem nierozwiniętym było szkolnictwo ponadpodstawowe. W roku szkolnym 1937/38 tylko 14 proc. młodzieży w wieku 14 – 17 lat kontynuowało naukę. W roku 1936/37 świadectwa maturalneszkół średnich ogólnokształcących otrzymało zaledwie15.165 uczniów, absolwenci seminariów nauczycielskich to 754 uczniów, a techników 2.384uczniów. W pierwszych powojennych latach postanowiono rozwinąć krajowy przemysł, aby w perspektywie kraj stał się przemysłowo-rolniczym. Aby to zrealizować należało radykalnie rozwinąć system szkół średnich, w tym szkół zawodowych i techników. Przyjęto, że po ukończeniu szkoły podstawowej 2 lata szkoły zawodowej to minimum wykształcenia pracownika przemysłu. Równolegle 5-letnie technika kształciły gruntowniej, otwierając absolwentom drogę na studia. Matura uzyskana po
nauce w 4-letnich liceach dawała, zwykle po egzaminach wstępnych, możliwość podjęcia studiów. Wykonano ogrom pracy, by w roku szkolnym 1961/62 szkoły zawodowe ukończyło ponad 74
tysiące absolwentów, technika prawie 46 tysięcy absolwentów, a licea około 45 tysięcy maturzystów. Powszechną, entuzjastyczną akceptację krajowego programu „szkoła dla każdego” dokumentuje gwałtowny rozwój szkolnictwa dla pracujących. Setki tysięcy pracujących ludzi podjęło naukę by uzupełnić szkołę podstawową, uzyska  zawód w zawodówkach i technikach wieczorowych, uzyskać maturę w liceach dla pracujących, wreszcie podjąć studia wieczorowe na uczelniach. Konieczność kształcenia stała się składnikiemświadomości społecznej.
     Trzecim obszarem o ogromnej wadze dla przyszłości naszego kraju było szkolnictwo wyższe,
istotnie zapóźnione w rozwoju. Jego niedorozwój ma swój rodowód w systemie szkolnictwa
Rzeczpospolitej w wiekach XVII i XVIII. Do działających wtedy trzech uniwersytetów w Krakowie, Wilnie i Lwowie, których działalność w XIX wieku istotnie ograniczono, II RP dodała uniwersytety w Warszawie i Poznaniu, oraz rozwijający się w latach30. w Lublinie KUL. Wydajność szkolnictwa wyższego w II RP opisują liczby podane w Tabeli 1. Zastój lat 30. można uzasadniać światowym kryzysem gospodarczym, być może czasem licznych potrzeb, wśród których uniwersytety zajęły odległe miejsce. Liczby kształconych corocznie lekarzy, inżynierów, specjalistów rolnictwa są żenująco niskie. Oceniając stan opieki medycznej w II RP jeden z autorów Przeglądu napisał, że
wielu ludzi, którzy umierali w II RP przez całe swoje życie nie mieli kontaktu z lekarzem. Podjęte
powojenne decyzje pokazały jakdużą wagę przykładano do kształcenia lekarzy i inżynierów.
     Nieliczną w II RP grupę ludzi z wyższym wykształceniem przerzedziła i rozproszyła zawierucha
wojny w latach 1939-45. Niemniej ci, którzy odszukali się w pierwszych powojennych miesiącach
zaplanowali i podjęli intensywną pracę nad radykalnym rozwojem systemu kształcenia w Polsce, z przekonaniem, że droga do nowoczesnego państwa prowadzi przez szkoły i uczelnie. Aby zmobilizować obywateli ogłoszono powołanie całej serii nowych wyższych uczelni: uniwersytetów,
politechnik, wyższych szkół inżynierskich, akademii medycznych,szkół rolniczych, artystycznych, itd. Decyzje te miały mobilizować i zachęcać do kształcenia się. W Tabeli 2 zestawiłem listę miast, które stały się uniwersyteckimi. Podjęte decyzje zostały z radością przyjęte przez mieszkańców Łodzi, Lublina, Gdańska, Białegostoku, Śląska. Narodziły się nowe miasta uniwersyteckie! Pracownicy uczelni lwowskich znaleźli miejsce pracy we Wrocławiu, gdzie utworzono uniwersytet i politechnikę. Pracownicy uniwersytetu wileńskiego odtworzyli go w Toruniu.
     Jest zrozumiałe, że powołanie uczelni aktem prawnym nie jest równoznaczne z uruchomieniem
rekrutacji, sal wykładowych i laboratoryjnych, pełną obsadą zajęć. Trzeba 15 – 20 lat wytężonej
pracy i sporo pieniędzy, aby ustabilizować kadrę i strukturę uczelni, osiągnąć dobry poziom pracmagisterskich i doktorskich. 
     Powołanie dużej grupy uniwersytetów i uczelni było decyzją strategiczną dla kierunku rozwoju
społeczeństwa. Wielka rzesza pełnych zapału ludzi przystąpiła do działania. Wystarczy spojrzeć na rok 1955/56 w Tabeli 1, aby zobaczyć pierwsze rezultaty tej pracy. Pamiętajmy, że pierwsza dekada po wojnie była czasem bardzo trudnym. Rok 1956 rozjaśnił nieco perspektywy. Realizacja podjętych decyzji pozwoliła w latach 1945 – 1980 w znaczącym stopniu nadrobić zapóźnienia poprzednich trzech wieków w obszarze powszechności i dostępności do wykształcenia.  Osiągnęliśmy pod tym względem średni poziom europejski. Dekada lat 80. to już inna historia. 
     Osiągnięcie wysokiego poziomu wykształcenia absolwentów było zadaniem bardzo trudnym przy
skrajnie ograniczonych środkach kraju, zmuszonego dodatkowo do brania udziału w wyścigu zbrojeń
i odgrodzonego „żelazną kurtyną” od czołowych uniwersytetów europejskich i amerykańskich.
Jednakże z moich osobistych doświadczeń nauczyciela akademickiego związanego z Wydziałem
Elektroniki Politechniki Warszawskiej wynika, że nasi absolwenci kształceni w takich warunkach
potrafili znakomicie pracować w uniwersytetach i ośrodkach badawczych całego świata, od Alaski po Tokio i Nową Zelandię. Współcześnie zaś poziom wykształcenia naszych absolwentów budzi zastrzeżenia. Ponad 30 lat temu zakończono „zimną wojnę” i zniknęła „żelazna kurtyna”. Poziom naukowy naszych uniwersytetów oceniamy teraz jako zawstydzająco niski. 
     Napisałem tą wypowiedź, aby przywrócić pamięć i upomnieć się uznanie naszej nauczycielskiej
pracy za dobrze wykonane zadanie. Dręczy mnie pytanie, dlaczego odwracamy się od pracy naszej
i naszych ojców, pracy wynagradzanej i wykonywanej w bardzo trudnych warunkach niedostatku, a mimo to bardzo owocnej. Nagradzamy za strajki, nielegalne stowarzyszenia, starcia z policją, a nie za wybudowane mosty, elektrownie i szkoły. Prawdopodobnie wynika to z narzuconego polityką
historyczną modelu wartości, co jest dobre dla ojczyzny, a co temu dobru nie służy. Model ten utworzono w latach „zimnej wojny”, gdy Polska była obszarem wojny propagandowej między wrogimi
sobie blokami. Czy działał skutecznie? Wtedy tak, o mało nie doprowadził nas do wojny domowej i starcia z Rosją. Teraz ten model wzbogacony świętem „żołnierzy wyklętych” ogłupia nas, utrudnia
myślenie o przyszłości i wybór drogi rozwoju. Obecna sytuacja polityczna w naszym kraju oddala nas krok po kroku od racjonalnego oglądu rzeczywistości. A ogląd ten wskazuje nam, że należy podjąć kolejny raz poważny wysiłek podniesienia poziomu naszego krajowego systemu edukacyjnego. Jesteśmy w pułapce średniego rozwoju, z której jedyna droga wyjścia prowadziprzez edukację.

Bogdan Galwas

 Autor jest emerytowanym profesorem Politechniki Warszawskiej, członkiem Komitetu Prognoz PAN, był 
w latach 2005-2008
dziekanem Wydziału Elektroniki i Technik Informacyjnych.
Kreator stron - łatwe tworzenie stron WWW